Szanowni państwo, niestety zostałam zobowiązana do przekazania bardzo złej wiadomości. Choroba wymknęła się spod kontroli, nigdzie nie będziecie już bezpieczni. Proszę, wysłuchajcie mnie jeszcze, to bardzo ważne. Tylko nie panikujcie... pogorszycie sprawę. Zarażenie chorobą następuje po ugryzieniu przez... spokojnie, tylko spokojnie... przez osobę zainfekowaną. Tak, wiem, że to przerażające, ale to prawda... Dlatego pod żadnym pozorem nie szukajcie schronienia w wielkich miastach! Uciekajcie stamtąd jeśli chcecie przeżyć... BŁAGAM. Niech Bóg nad wami czuwa...
"To umarli są tu szczęściarzami".
Urywkowe doniesienia wskazują na to, że na świecie dzieje się coś niewytłumaczalnie złego. Umarli powstają i atakują żywych. W końcu pada informacja o wirusie grypy, ale który wirus zamienia ludzi w potwory...? Nadeszła pora, by oficer lotnictwa marynarki wojskowej sprawdził się w ekstremalnych warunkach. Czy uda mu się przetrwać?
"Armagedon dzień po dniu" to pisany odręcznie pamiętnik ukazujący walkę o przetrwanie. Forma pamiętnika rozbudza w czytelniku ogromny niepokój. Odnaleźć tu można nie tylko przemyślenia, obrazy często morderczej walki o życie, ale i odręczne rysunki, gryzmoły, przypadkowe myśli oficera. I właśnie dzięki temu odczułam niesamowite poruszenie, ale i w trakcie lektury towarzyszyło mi napięcie i przerażenie. To człowiek skazany na samotność, pozostawiony sam sobie wśród szalejącej krwiożerczej walce. W o tyle komfortowej sytuacji, że do tej pory zajmował wysoką posadę, której owoce można zauważyć w bitwie z hordą zombie. To wejście w umysł silnego, zdeterminowanego mężczyzny. Jednak i mężczyzna kiedyś może pęknąć, prawda?
Książki i filmy o zombie mają to do siebie, że są często anty-poradnikiem przetrwania, a raczej poradnikiem pod tytułem "Jak zginąć najszybciej?" (nie dotyczy czarnoskórych :D - wiadomo, że oni i tak w horrorach giną w pierwszej kolejności). Wspaniały wyjątek stanowi The walking dead, ale co dziwne, jako fanka TWD posunę się do stwierdzenia, że "Armagedon", mimo iż jest to książka o prawdziwym twardzielu dla prawdziwych twardzieli (pełno tu fachowego nazewnictwa
i profesjonalnych sprzętów do walki, na których kobiety z reguły się nie znają) ... to i tak jest głęboko poruszająca i wręcz smutna.
"Armagedon dzień po dniu" to jedna z najlepszych książek o zombie jakie do tej pory czytałam. Jest w niej wszystko i dla wszystkich. Tu nie chodzi tylko i wyłącznie o szał zabijania, który ogarnia często nie tylko zombie, ale i ludzie, ale o wejście w psychikę osamotnionego człowieka, który ze wszech otaczającym go złem musi poradzić sobie sam i stawić czoła największym lękom. To również pierwsza książka o zombie, której zamierzeniem był odręcznie pisany dziennik, a plan ten wcielono częściowo w życie. Nie dowiecie się, jak to wpływa na klimat i otoczkę powieści, dopóki sami po nią nie sięgniecie.
Dla kogo jest ta książka? Dla fanów powieści o zombie, książek postapokaliptycznych i miłośników psychodelicznego klimatu. Idealna dla osób, którzy poszukują niekonwencjonalnych powieści, z silnym powiewem świeżości. Tu jest moc! Książka z jajem! Nie pożałujecie lektury!
Za możliwość lektury dziękuję
Oooo ogolnie zombie jakos nie jest moim ulubionym tematem ale tu czuje sie skuszona zwlaszcza ze jeszcze wydane przez PK!
OdpowiedzUsuńWcześniej raczej obawiałam się takich lektur. Ale po przeczytaniu "Komórki"Stephena Kinga całkiem możliwe, że się skuszę. Zapraszam do siebie
OdpowiedzUsuńZ mojej biblioteki