"Drogi
Czytelniku, zapraszam Cię do domu na Wyrębach. Usiądź wygodnie w fotelu, włącz muzykę
i ... na wszelki wypadek zapal świecę. Nigdy nie wiadomo, czy właśnie ona nie
jest najlepszą ochroną przed tym, czego nie doświadczyłeś nawet w najgorszych
koszmarach."
Stefan Darda należy
do jednych z najpopularniejszych polskich autorów literatury grozy. "Dom
na Wyrębach" to jego powieść debiutancka, wydana w 2008 roku. Przyjęta została
z ogromnym entuzjazmem, utrzymana w
klimacie prozy Stephena Kinga, zachwyciła ogromne rzesze czytelników. Dla mnie
osobiście spotkanie z tym autorem to ogromna przyjemność. Jestem zachwycona
jego sposobem pisania, lekkim piórem i pomysłowością. Ba, powiedziałabym nawet,
że bije Kinga na głowę. O ile powieści Stephena "męczyłam", Dardą
jestem zachwycona. Z pewnością sięgnę po każdą napisaną przez niego książkę.
"Dom na Wyrębach" to powieść, której akcja
rozgrywa się na Lubelszczyźnie. Marek Leśniewski , świetnie rokujący doktor
praw, zięć rektora jednego z polskich uniwersytetów, przekreśla swoje spokojne,
dostatnie życie romansem z młodą studentką. Podniecenie i kilkunastoletnie
małżeństwo w jednej chwili stały się przeszłością. Zmuszony zaistniałą sytuacją
postanawia rozpocząć nowe życie z dala od byłej żony, uczelni i uśmiechających
się ironicznie znajomych i przyjaciół. Z Wrocławia przenosi się na lubelskie
bezdroża. Przyjaciel z młodzieńczych lat Hubert, pomaga załatwić mu nową pracę
na UMCS, a Marek znajduje sobie wymarzony domek na wsi, w którym ma zacząć nowy
rozdział swojego życia. Męska intuicja
podpowiada mu, że tu wszystko się odmieni, że tu zacznie żyć naprawdę.
"Dorosły facet
bez zobowiązań, ze sporą ilością gotówki na koncie, w małym domku na końcu
świata."
Wyręby przywitały Marka tajemniczym włamaniem. Nic nie
zginęło, policja stwierdziła jedynie naruszenie miru domowego. Jak się okazało,
był to dopiero początek niewyjaśnionych zbiegów okoliczności i dziwnych
zdarzeń. Co noc głos puszczyka dochodzący zza okien przyprawiał nowego lokatora
o dziwne drżenie mięśni, myśli krążyły wokół tego co paranormalne. Niepokój
ciągle wzrastał. Noce przynosiły coś, czego nasz bohater nie potrafił sobie w żaden
sposób wyjaśnić. Nie odstępowało go
uczucie, że jest obserwowany, za oknami widział ciągle ruszający się cień
kobiety.
Jaką tajemnicę kryje dom na Wyrębach? Dlaczego Skubiszowie
za wszelką cenę nie chcą ujawnić przeszłości nabytej przez Marka posiadłości?
Czy ma to coś wspólnego ze starym niemieckim cmentarzem sąsiadującym z domem
Marka? Może sąsiad Antoni Jaszczuk pomoże rozwikłać tę trudną i niebezpieczną
zagadkę?
"Dom na Wyrębach" to wspaniała powieść obyczajowa
z dreszczykiem, trzymająca w napięciu do ostatniej chwili. Trudno się od niej
oderwać przed poznaniem zakończenia. Historia, którą autor nam przedstawia jest
o tyle niezwykła, że zastanawiam się, czy wierzyć w nią czy nie. Przecież do
dziś istnieje przekonanie o sile przekleństwa, mówią o tym nie tylko wierzenia ludowe. Czy istnieje
życie po śmierci? Czym jest STRZYGA? Czy
szkodliwa jest wiara w okultyzm? A przede wszystkim czy egzorcyzm jest w stanie
zawsze pomóc?
"Dom na wyrębach" podejmuje właśnie te tematy,
książką ta będą zachwyceni wszyscy fani tematyki życia po życiu. Przyznam, że czytając
tę pozycję, często miałam ten "dziwny dreszczyk", ale nie należy
nastawiać się, że jest to książka niezwykle przerażająca. Autor skupił się
chyba bardziej na życiu i emocjach towarzyszących głównemu bohaterowi, niż na
samych strasznościach i upiornościach. Jest to pewnego rodzaju przypowieść o
walce, w której stawką jest własny los.
Mimo, że książka obfituje w liczne zwroty akcji, zachwyca
narracją, autor znalazł w niej też miejsce na chwile przemyśleń i przede wszystkim
(uważam to za ogromny atut) pokazanie piękna lubelskiego krajobrazu. Wspólnie z
Markiem i Antonim możemy uczestniczyć w porannych wyprawach na mokradła,
podglądać żurawie, dzikie kaczki i przepiękne wschody i zachody słońca.
Dla mnie "Dom na Wyrębach" to nie tylko
ekscytująca powieść o żyjących wśród ludzi wierzeniach (" Umarli nie lubią
kiedy zakłóca się ich spokój"), ale przede wszystkim książka o realizacji
marzeń i prawdziwym spełnieniu. Czasami jednak za to wszystko trzeba słono
zapłacić.
Mam nadzieję, że zachęciłam Was do lektury książki. Ciekawa
jestem Waszego zdania. Dla mnie Stefan Darda to odkrycie, dzięki któremu zachwyciłam
się na nowo tym gatunkiem powieści.
Za możliwość lektury dziękuję
Źródło grafiki: stefandarda.pl
I właśnie takie książki lubię! Natychmiast leci do półki 'chcę przeczytać'! :)
OdpowiedzUsuńPrzymierzam się do tej książki od dawna. Rok temu w końcu ją kupiłam, nawet poszłam po autograf, ale nadal jej nie przeczytałam. :/
OdpowiedzUsuńBłąd, duży błąd :)
UsuńWow! Od samej Twojej recenzji przechodziły mnie ciarki po plecach! chcę przeczytać tę książkę! Muszę! Bardzo mnie zachęciłaś i wreszcie jakas odmiana w polskiej literaturze, która od jakiegoś czasu się lubuje w samotnych kobietach, znajdujących swój wymarzony domek na zad... (tfu!)... ODLUDZIU!!!! Może męskie przygody z takiego wymarzonego domku są ciekawsze od tych kobiecych? :-)
OdpowiedzUsuńZ pewnością tak. :) Przygoda, którą przeżył Marek zmrozi krew w żyłach :) Niewielu zdecyduje się na zamieszkanie w małym domku na odludziu po przeczytaniu tej książki..
UsuńPierwszy raz spotkałam się z tą książką na Twoim blogu w poście: "5 propozycji dla niej/dla niego/dla młodszych". Opis brzmi naprawdę bardzo zachęcająco. Jestem nią zainteresowana.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Bardzo zachęcająca recenzja. Jak już wspomniałam niedawno, literatura grozy jest idealna. Książka trzymająca w napięciu i z dreszczykiem emocji. Zdecydowanie coś dla mnie.:) Czytałam inne książki tego autora i jeszcze nigdy się nie zawiodłam. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń