Telney umarła. Jej duch zerwał więź z zajmowanym dotychczas ciałem. Wybrała, w którym świecie chce znajdować się po śmierci. Przyłączyła się do Trojki, a tam nie było miejsca na odpoczynek. Od razu została przygotowana do wyruszenia w misję. Sytuacja również nie jest opanowana. Trwa wojna, w czasie której nikt nie bawi się w zabieranie jeńców. Trojka i Miriada walczą ze sobą
o panowanie, władzę nad światem. Żadne ze stronnictw nie jest w stanie ustąpić. Nie ma też mowy nawet o częściowym kompromisie. Wojna się toczy, a końca nie widać. A Tenley? Okaże się, że wcale nie będzie tak kolorowo. Zostanie postawiona przed niejednym trudnym wyborem. Jak sobie poradzi? Czy będąc tak świetną bronią może spać spokojnie?
o panowanie, władzę nad światem. Żadne ze stronnictw nie jest w stanie ustąpić. Nie ma też mowy nawet o częściowym kompromisie. Wojna się toczy, a końca nie widać. A Tenley? Okaże się, że wcale nie będzie tak kolorowo. Zostanie postawiona przed niejednym trudnym wyborem. Jak sobie poradzi? Czy będąc tak świetną bronią może spać spokojnie?
Bardzo podoba mi się pomysł Geny Showalter. To taka nietypowa dystopia, która mogłaby być rewelacyjnym odkryciem. Niestety, dla mnie nie będzie. Choć bardzo cenię pomysł i chwilami naprawdę udało się autorce wciągnąć mnie w historię, to na dobrą sprawę książka przez większość czasu jest dość nudna. Ciągnie się jak flaki z olejem przez kilkadziesiąt stron, a autorka robi nagle "BUM!" i jest tyle zamieszania, że ciężko się połapać. I tak kilka razy... Uważam, że rozłożenie akcji po równo byłoby zdecydowanie lepszym wyjściem. Nie dałoby czytelnikowi czasu na nudę i myśli o porzuceniu książki.
Kreacja bohaterów również nie jest zbytnio wystrzałowa - nie ma co się oszukiwać. Bohaterowie przeżywają prawdziwie piekło, a tak naprawdę nie biją od nich żadne większe emocje. A szkoda, gdyż ciężko wgryźć się w ich tragizm.
Reasumując, "Lifeblood" to przeciętna kontynuacja przeciętnej książki, na które pomysł był rewelacyjny. Jestem naprawdę zawiedziona, że ta książka nie porwała mnie tak jak na to liczyłam. Miałam nadzieję, że w kontynuacji Gena Showalter da z siebie wszystko i zawładnie sercami czytelników. Niestety, moim nie zawładnęła. Książkę przeczytałam, ale nie potrafię się nią zachwycić. Ale Wam życzę udanej lektury.
Za możliwość lektury dziękuję
Ja jednak sobie daruję.:)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tej autorce, ani o książkach, które napisała, ale raczej po nie nie sięgnę.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że się rozczarowałaś. A ja teraz sama nie wiem czy warto przeczytać te książki :)
OdpowiedzUsuńA ja się tak nastawiałam na ta serię! Już się przymierzałam do kupieniu obu tomów a tu taka klapa... Ale bardzo często tak jest nie? Że ten drugi tom jest jakiś takie niedorobiony i się człowiek tylko wkurza.
OdpowiedzUsuńbooklicity.blogspot.com
Wydaje mi się, że to jednak nie dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńTeż mi się wydaje, że jest przeciętna. Fajerwerków niestety nie było.
OdpowiedzUsuńSkoro przeciętna przeciętnej, to chyba nie ma co sobie nią głowy zawracać? :)
OdpowiedzUsuńMi też jest przykro, że drugi tom był o wiele słabszy od pierwszego tomu, chociaż liczę, ze w trzecim tomie będzie znacznie więcej akcji :D
OdpowiedzUsuńKompletnie nie mój klimat niestety ale okładka ciekawa :)
OdpowiedzUsuńNie dla mnie - nie mam ostatnio ochoty na przeciętności :P
OdpowiedzUsuńSkoro tak słabo ją oceniasz, chyba sobie daruję i poświęce czas na coś ciekawszego.
OdpowiedzUsuńBrrr... Już jej poprzednia książka była dla mnie na tyle beznadziejna, że przestałam ją czytać po trzydziestu stronach. Po tę na pewno nie sięgnę...
OdpowiedzUsuńNie ciągnie mnie jakoś specjalnie do tych książek. Zdecydowane bardziej ciekawi mnie seria o Alicji ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :P