sobota, 21 listopada 2015

KRÓLOWA LODÓW Z ORCHARD STREET



"Mieszkaliśmy w Ameryce zaledwie trzy miesiące, gdy stratował mnie koń. Nie wiem, ile dokładnie miałam lat. Sześć? W tamtych czasach nie prowadzono rejestru urodzeń. Pamiętam tylko, że biegłam Hester Street, szukając taty.(...)Usłyszałam  tętent, potem runęłam na ziemię. Przemknęło mi przed oczami kopyto, potem poczułam rozżarzone do białości ostrze bólu. A potem nic.
Koń, który mnie stratował, ciągnął wózek z lodami za centa. Cóż za wyrafinowana ironia losu, prawda? Gdybym została okaleczona przez handlarza starymi szmatami albo sprzedawcę węgla, nigdy nie zostałabym Lillian Dunkle, tą, którą zna dzisiaj cały świat."




Książka Susan Jane Gilman to niezwykła, realistyczna, poruszająca i czasami wręcz zabawna historia życia imigrantów w XX -wiecznej Ameryce.

Zsiadając ze statku rodzina Malky nie miała grosza przy duszy. Uciekli z ogarniętej porewolucyjnym szałem Rosji, z małej wioski Wiśniew w poszukiwaniu lepszego życia. Mieli dotrzeć do Kapsztadu, gdzie czekała na nich rodzina. Kupiono bilety. Ostre zapalenie spojówek pokrzyżowało wszystkie plany. Nie wpuszczono ich na statek. Koczowali w schronisku dla imigrantów. Inni Żydzi dziwili się im, że chcą jechać do Afryki. Ameryka to lepszy świat. Nie pustynia i piasek, to kina, sklepy i fontanny. Dla ojca Malky była to pokusa nie do odparcia. W tajemnicy przed rodziną zmienia bilety. Ruszają w podróż do Ameryki. Jaką okazała się "ziemia obiecana"? Niewiele różniła się od Wiśniewa. Było tylko bardziej gorąco i wszędzie w tym upale roznosił się smród. Mało tego, brakowało pieniędzy i jedzenia. Jak odnaleźć się w tym świecie?

Opowieść Malky to prawdziwa historia przetrwania. Czasami brutalna, momentami śmieszna. Mała dziewczynka zarabia na życie śpiewem i sprzątaniem. Nagły wypadek odmienia jej całe życie. Połamana w straszny sposób noga nie rokuje dobrze na przyszłość.

"Nie dość, że jest dziewczyną. Nie dość, że jest brzydka. To teraz chce mi pan jeszcze powiedzieć, że będzie kaleką? Niech pan powie doktorze, co mam zrobić z taką córką? - może pan ją tu zatrzymać, jeśli o mnie chodzi. Żaden z niej pożytek. Odwraca się i pośpiesznie wychodzi".

Przed przytułkiem dla porzuconych dzieci ratuje dziewczynkę sprawca wypadku - lodziarz Dinello. Czyżby chciał odpokutować za to co zrobił? Pewnie tak. Dla jego żony były to jeszcze jedne ręce do pracy. To okazało się jednak dla dziewczyny dobrodziejstwem. Wkrótce nie tylko wzmocniła siły, ale też nauczyła się fachu. To ona z czasem była pomysłodawczynią coraz to nowych pomysłów na lodowe smaki. Interes kwitł.

Pani Dinello chcąc zapewnić kalece jakąś przyszłość wysłała ją na studia.  Tu Lillian poznaje Alberta Dunkle. Młody radykał zawładnął sercem dziewczyny. komunista, Żyd - dzieliło ich tak wiele.
Śmierć  pani Dinello to nowy rozdział w życiu w życiu Lillian.  Przejmuje ona obowiązki swojej wybawczyni  i w końcu staje się częścią firmy Dinello i Synowie.

"Królowa Lodów z Orchard Street" to książka, którą czyta się z ogromną przyjemnością. To wspaniała opowieść o Ameryce, marzeniu wielu ludzi. To historia przetrwania, siły woli i sukcesu. Narratorka, tytułowa królowa lodów przedstawia nam swój świat z różnej perspektywy. Na zmianę widzimy ją jako małą, biedną żydowską emigrantkę Melkę Treynowski i Lillian Dunkle - kobietę sukcesu, nieugiętą bizneswoman stojącą na czele lodowego imperium.
Wydaje się, że ta perspektywa ma zamierzony cel. Ma pokazać czytelnikowi, że droga do sukcesu często wiedzie przez mękę. Aby poznać wartość pieniądza i smak sukcesu, trzeba najpierw dotknąć dna. Poczuć głód, ból i upokorzenie. Nasza bohaterka tego dokonała. Dlatego jej wspomnienia są tak niezwykłe. To amerykański gejzer życiowej witalności. A ten kontrast między początkiem XX wieku a dniem dzisiejszym?


Książka godna polecenia. Wspaniała, lekka, a zarazem bardzo mądra lektura na długie wieczory (liczy prawie 600 stron)  Styl pisarski Susan Gilman przypadł mi do gustu. Mam nadzieję, że i Wy zatracicie się w kolejnych rozdziałach tej niezwykle ekscytującej powieści. Pamiętajcie jednak, żeby przed czytaniem zaopatrzyć się w ogromne pudełko lodów :)Tej książki nie da się czytać inaczej.

Za wspaniałą lekturę dziękuję


11 komentarzy:

  1. Z pewnością po nią sięgnę w przyszłości.:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapowiada się ciekawie. Ostatnimi czasy mam ochotę nie tylko na fantastykę (jej nigdy dość ;)), ale powieści obyczajowe, lekkie i ciekawe, a zarazem wartościowe i poruszające. Po przeczytaniu twojej recenzji wnioskuję, że taka jest "Królowa Lodów z Orchard Street" :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Całkiem interesująco się zapowiada. :) Kto wie, może kiedyś sięgnę po tę książkę.
    Pozdrawiam!
    http://hon-no-mushi-da.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Myślę, że na pewno by mnie zaciekawiła - bardzo lubię takie książki :) Może na święta się trafi! ^^

    Pozdrawiam,
    Księgarz Cmentarny

    OdpowiedzUsuń
  5. Postaram się ją przeczytać bo wydaje się na prawdę super :)
    Pozdrawiam
    Randaksela
    Pudełko w piwnicy trochę handmade
    Zorza poranna trochę słów

    OdpowiedzUsuń
  6. Już drugi raz dzisiaj widzę tą recenzję i z każdą kolejną mój apetyt rośnie ;D

    OdpowiedzUsuń
  7. Zapowiada się całkiem interesująco. Mimo to nie jestem pewna, czy po nią sięgnę ;)

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam zamiar ją przeczytać, ponieważ lubię pośmiać się w trakcie czytania. Zapowiada się ciekawa lektura do poduszki. Szczerze przyznam, że nie miałam jeszcze okazji czytać żadnej książki tej autorki. Dlatego tym bardziej mam nadzieję, że sprawi to , że sięgnę po jej inne pozycje. Fajna recenzja. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetna sprawa. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń

Pisząc komentarz wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych.