Cześć! Chciałam zacząć fajnym, kontrowersyjnym wstępem, ale blogerzy, którzy zgodzili się pomóc mi w tworzeniu tego wpisu... brzydko mówiąc - odwalili całą robotę za mnie. Nie chcę się powtarzać, więc pozostał mi tylko clickbaitowy tytuł, za który z tego miejsca chciałabym przeprosić.
Ale dlaczego postanowiłam zrobić taki wpis na blogu? Dlatego, że mam dość wyzysku? Poniekąd tak. Od razu przyznaję się, że współpracuję zarówno odpłatnie jak i na zasadzie barteru i się tego nie wstydzę. Jeśli na promocję książki Wydawnictwo nie ma już budżetu (albo tak twierdzi...), a mi na przeczytaniu książki bardzo zależy, to zgadzam się na taką propozycję. Biorę bo i tak kupiłabym sama. Podobnie z pisaniem recenzji za pieniążki - nie biorę wszystkiego jak leci. Jeśli wiem, że coś na pewno mi się nie spodoba, nie porywam się na to.
A jeśli zgodzę się na pieniążki i książkę trzeba będzie zjechać od góry do dołu? Pozostawiam wybór Wydawcy. Piszę szczerą recenzję za pieniążki albo całkowicie rezygnujemy ze wszystkiego na co się umówiliśmy i na pamiątkę pozostaje mi tylko książka.
Co z tymi pieniędzmi? Czasami napisanie recenzji jest najprostszą i najmniej wymagającą czynnością. Wykonanie zdjęcia czy nawet całej sesji (jak to mam w zwyczaju) jest naprawdę pracochłonne. Nie jest to też tylko moja praca. Bardzo często zdjęcia robi i udoskonala mój tata (Nie wystarcza na to, by podzielić się wypłatą.Robi to charytatywnie.) , a Ci, którzy choć trochę liznęli obróbki zdjęć, wiedzą, że to nie trwa pięć minut. No, chyba że strzelacie fotki z automatu. Najlepsze jednak jest to, gdy zrobisz multum naprawdę zajebiście dobrych zdjęć, a w mailu nie zobaczysz nawet dziękuję ani pocałuj mnie w D. :) Bywa i tak.
A co myślą inni książkowi recenzenci? Chciałam, by zdania były podzielone, ale więcej jest tych opinii ZA niż PRZECIW.
AGGI PISZE ŻE:
Większość osób zakładając
bloga twierdzi, że robi to z pasji. Jednak prawda jest taka, że kiedy zaczynają
spływać zapytania o współpracę barterową, to każdemu zaczyna cieszyć się micha.
A co z wymianą gotówkową?
A co z wymianą gotówkową?
Skoro blogerzybeauty/lifestylebiorą (oprócz produktu) gotówkę za napisanie
recenzji, to czemu bookblogerzyzostają w tyle? Czy nasza „branża” jest gorsza?
Nasz czas jest mniej warty?
Prosty przykład – mała
reklama w gazecie (20 000 nakładu) to koszt minimum 400 zł (do nawet kilkunastu tysięcy, w zależności od jej
powierzchni). Ok, powiecie – ilu jest bookblogerów, którzy mają 20k zasięgu? A
ja odpowiem pytaniami:
- Ile z tego nakładu zostaje faktycznie sprzedane, a ile idzie do utylizacji?
- Kto z Was dokładnie ogląda każdą reklamę w gazecie? Ja je notorycznie omijam, a Wy?
-Ile osób z tych, które obejrzą reklamę to rzeczywisty target reklamodawcy (w tym wypadku Wydawnictwa)?
- Ile z tego nakładu zostaje faktycznie sprzedane, a ile idzie do utylizacji?
- Kto z Was dokładnie ogląda każdą reklamę w gazecie? Ja je notorycznie omijam, a Wy?
-Ile osób z tych, które obejrzą reklamę to rzeczywisty target reklamodawcy (w tym wypadku Wydawnictwa)?
Kiedy odpowiecie na
powyższe pytania: uświadomicie sobie, że realna docelowa grupa odbiorców kurczy
się do śmiesznych wręcz rozmiarów. Ile zostanie? 1-2%? Czyli mniej, niż ma
obserwujących bardzo przeciętny bookbloger na Instagramie.
Co recenzent daje Wydawnictwu?
Link na blogu – w agencjach SEO koszt takiego to jakieś25-50 zł i więcej;
Opinia – jeśli jest (a powinna!) rzetelna, to nawet jeśli danej osobie książka się nie spodoba:potrafi skutecznie zachęcić innych do zakupu danego tytułu;
Ładne (zazwyczaj 😉) zdjęcia, których zrobienie i obróbka to czasem kilka godzin pracy – bookstagramer zazwyczaj ucieszy się z repostu przez Wydawnictwo -> Wydawnictwo dostaje „darmowy” content i oszczędza na opłacaniu fotografa;
Czas poświęcony na przeczytanie książki i napisanie jej recenzji. Owszem, czytanie to raczej przyjemność, ale co, jeśli dana książka nie trafia w nasz gust, i „męczymy się” żeby dotrwać do końca, by móc rzetelnie opisać dany tytuł? Stworzenie wpisu (pomijając wspomniane zdjęcia) też zazwyczaj liczymy nie w minutach ale godzinach;
Udostępnienia w SM (i czas na to poświęcany!) – Instagram, Facebook: fanpage i grupy książkowe, G+ - informacja o książce dociera do tysięcy osób, które prawie w 100% są grupą docelową reklamy.
Co nam daje Wydawnictwo?
egzemplarz recenzencki (jego koszt to ok.4-6 zł) z reguły egzemplarz finalny + czasami dodatkowy na konkurs (zwykle koszt to max. 8-10 zł/szt): tu bloger sam wykłada pieniążki na wysyłkę 😉
Łącznie: Wydawnictwo
wydaje na 1 blogera jakieś30 zł.
Oczywiście nie jestem w
100% na NIE jeśli chodzi o sam barter. Bo jeśli naprawdę
„świecą mi się oczy” do danej książki, lubię Autora a dotychczasowa współpraca
z Wydawnictwem przebiega
w sympatycznej atmosferze, to czemu by czasem nie zrobić wyjątku, i nie wziąć samej książki?
w sympatycznej atmosferze, to czemu by czasem nie zrobić wyjątku, i nie wziąć samej książki?
Warto też uczulić
Wydawnictwa na wiele kwestii związanych z dobieraniem recenzentów – ale to już
temat rzeka, i materiał na kolejny wpis 😉
SEBASTIAN KOMENTUJE SPRAWĘ TAK:
Czy bloger powinien
otrzymywać nie tylko darmowe książki za recenzje, lecz także pieniądze?
Oczywiście, że tak! Tyle że nie każdy bloger. Jedynie ci, którzy profesjonalnie
do tego podchodzą – piszą wyczerpujące recenzje , mają zaangażowaną
społeczność, co przekłada się na liczbę wyświetleń oraz komentarzy. Od razu
uprzedzam: nie biorę pieniędzy, bo nie potrafię pisać (ale wciąż się uczę). Dlaczego
szafiarka za pokazanie ciuszków i sklecenie (z trudem) paru zdań zawierających
błędy ma dostawać pieniądze, a bloger książkowy poświęcający sporo czasu na
czytanie, pisanie i promowanie się – nie? Gdzież ta sprawiedliwość?! Jeszcze
raz podkreślę – nie każdy powinien. Mam nadzieję, że coraz większa liczba
blogerów będzie dostawała pieniądze za recenzowanie, bo jest wielu takich,
którym się to po prostu należy. Tym bardziej, że poświęca się mnóstwo czasu na
to, aby blog był idealny. I w zamian za to, że dzięki komuś kilkanaście osób
zakupi daną powieść, ma dostać wyłącznie książkę (i to nierzadko egzemplarz
przed korektą)?
KLAUDIA PISZE:
Współprace blogerów
książkowych z wydawnictwami czy w porywach nawet z samymi autorami stają się
coraz powszechniejsze i tak naprawdę są na porządku dziennym. Szukamy
współprac, dobrych okazji do przeczytania książkowych nowości, piszemy te
maile, albo otrzymujemy od osób zainteresowanych naszą działalnością.
Przychodzi ten dzień, kiedy ktoś się znajduje i chce
z nami współpracować, nie koniecznie na długo, może tylko jednorazowo, ale jednak chcę. Sukces, ktoś ma zamiar nam zaufać. I co teraz? Propozycja - pieniądze za recenzję/promowanie książki. Częściej spotkać się można tylko z egzemplarzem papierowym książki bądź ebookiem za recenzję, równocześnie za promowanie np. w social mediach, ale jednak mogą się takie ,,pieniężne" wyjątki zdarzyć. Czy to jest w porządku? Uważam, że tak. Pisząc recenzję czy jakkolwiek promując daną książkę, my jako blogerzy, poświęcamy swój cenny czas. Napisanie recenzji nie jest wcale szybkie, akurat w moim przypadku, trzeba przemyśleć do chcemy przekazać i jak w ogóle ocenić daną pozycję, dodatkowo jeszcze weźmy pod uwagę zdjęcia, które sami robimy. Mi recenzja zajmuje niekiedy kilka godzin, jeśli książka była trudna albo mnie tak zachwyciła, że nie wiem co w końcu napisać. Poza tym, że sporo czasu zajmuje zrecenzowanie
i promowanie w social mediach, to przed tym jeszcze przeczytanie to kolejne kilka godzin wyrwanych z życia. Myślę, że patrząc na to ile trzeba włożyć pracy i czasu w to wszystko, zapłata jest dobrym wyjściem, ale pamiętajmy, żeby była też adekwatna do tego co stworzyliśmy. Wszystko praktycznie zależy od osoby, która oferuje zapłatę, ale osobiście ja bym poważnie przemyślała takie propozycje i nie leciała na kilka złotych za taką pracę. Jestem skłonna do współprac takich, że po prostu książka jako wynagrodzenie, ale zapłata pieniężna w wyjątkowych sytuacjach też wchodziłaby u mnie w grę, chociaż nie na każdą bym się zapewne zgodziła, tak samo jak z ,,normalnymi" współpracami oczywiście.
z nami współpracować, nie koniecznie na długo, może tylko jednorazowo, ale jednak chcę. Sukces, ktoś ma zamiar nam zaufać. I co teraz? Propozycja - pieniądze za recenzję/promowanie książki. Częściej spotkać się można tylko z egzemplarzem papierowym książki bądź ebookiem za recenzję, równocześnie za promowanie np. w social mediach, ale jednak mogą się takie ,,pieniężne" wyjątki zdarzyć. Czy to jest w porządku? Uważam, że tak. Pisząc recenzję czy jakkolwiek promując daną książkę, my jako blogerzy, poświęcamy swój cenny czas. Napisanie recenzji nie jest wcale szybkie, akurat w moim przypadku, trzeba przemyśleć do chcemy przekazać i jak w ogóle ocenić daną pozycję, dodatkowo jeszcze weźmy pod uwagę zdjęcia, które sami robimy. Mi recenzja zajmuje niekiedy kilka godzin, jeśli książka była trudna albo mnie tak zachwyciła, że nie wiem co w końcu napisać. Poza tym, że sporo czasu zajmuje zrecenzowanie
i promowanie w social mediach, to przed tym jeszcze przeczytanie to kolejne kilka godzin wyrwanych z życia. Myślę, że patrząc na to ile trzeba włożyć pracy i czasu w to wszystko, zapłata jest dobrym wyjściem, ale pamiętajmy, żeby była też adekwatna do tego co stworzyliśmy. Wszystko praktycznie zależy od osoby, która oferuje zapłatę, ale osobiście ja bym poważnie przemyślała takie propozycje i nie leciała na kilka złotych za taką pracę. Jestem skłonna do współprac takich, że po prostu książka jako wynagrodzenie, ale zapłata pieniężna w wyjątkowych sytuacjach też wchodziłaby u mnie w grę, chociaż nie na każdą bym się zapewne zgodziła, tak samo jak z ,,normalnymi" współpracami oczywiście.
MARTA MA CAŁKOWICIE ODMIENNE ZDANIE NA TEN TEMAT:
Bloga Stacja Książka
prowadzę już od pięciu lat i nigdy nie wzięłam pieniędzy za promocję książek.
Swojej stronie poświęcam bardzo dużo czasu. Przede wszystkim zależy mi na
jakości pojawiających się tam treści. Chciałabym, aby czytelnicy mojego bloga
mogli znaleźć tam wartościowe opinie o książkach, które są godne polecenia, ale
też o tych, po które, według mnie, nie warto sięgać. Moim zdaniem, nie ma nic
gorszego, niż przeczytanie w Internecie serii pochlebnych recenzji o książce,
która po zakupie okazuje się być kompletnym gniotem
z literówkami, błędami merytorycznymi, słabymi bohaterami oraz wołającym o pomstę do nieba zakończeniem. Nie wyobrażam sobie więc brania pieniędzy za napisanie recenzji na mojej stronie. Czułabym się wtedy zobowiązana do wystawienia pozytywnej opinii o książce, nawet wtedy, gdy nie byłaby ona warta takiej oceny. Nie sądzę bowiem, że wydawnictwo chciałoby mi zapłacić za szczerą recenzję, taką, w której piszę również o wadach danego tytułu, a zdarza mi się to często. Pisanie o książkach za pieniądze uważam za zwykły marketing i copywriterstwo, a tym na swoim blogu po prostu się nie zajmuję. Jest mi przykro, gdy dowiaduje się, że inni blogerzy piszą recenzje za pieniądze, czuję się wtedy oszukana, jako ich czytelniczka. Gdy ta informacja wychodzi na jaw, omijam te miejsca szerokim łukiem. Prowadzenie bloga kosztuje (zwłaszcza, gdy korzysta się z własnej domeny lub reklamuje się swoją stronę w sieci), więc rozumiem niektóre działania, które wiążą się z pozyskaniem pieniędzy od wydawnictw ,czy księgarń, takie jak: zamieszczanie banerów reklamowych, paneli online, przeznaczonych do zakupu książek, czy płatną organizację konkursów, jednak płatnych recenzji nigdy nie zrozumiem, bo to zwykły tekst reklamowy, mamiący czytelników. Dla mnie zadowoleni czytelnicy mają o wiele ważniejszą wartość niż pieniądze. I przy tym pozostanę.
z literówkami, błędami merytorycznymi, słabymi bohaterami oraz wołającym o pomstę do nieba zakończeniem. Nie wyobrażam sobie więc brania pieniędzy za napisanie recenzji na mojej stronie. Czułabym się wtedy zobowiązana do wystawienia pozytywnej opinii o książce, nawet wtedy, gdy nie byłaby ona warta takiej oceny. Nie sądzę bowiem, że wydawnictwo chciałoby mi zapłacić za szczerą recenzję, taką, w której piszę również o wadach danego tytułu, a zdarza mi się to często. Pisanie o książkach za pieniądze uważam za zwykły marketing i copywriterstwo, a tym na swoim blogu po prostu się nie zajmuję. Jest mi przykro, gdy dowiaduje się, że inni blogerzy piszą recenzje za pieniądze, czuję się wtedy oszukana, jako ich czytelniczka. Gdy ta informacja wychodzi na jaw, omijam te miejsca szerokim łukiem. Prowadzenie bloga kosztuje (zwłaszcza, gdy korzysta się z własnej domeny lub reklamuje się swoją stronę w sieci), więc rozumiem niektóre działania, które wiążą się z pozyskaniem pieniędzy od wydawnictw ,czy księgarń, takie jak: zamieszczanie banerów reklamowych, paneli online, przeznaczonych do zakupu książek, czy płatną organizację konkursów, jednak płatnych recenzji nigdy nie zrozumiem, bo to zwykły tekst reklamowy, mamiący czytelników. Dla mnie zadowoleni czytelnicy mają o wiele ważniejszą wartość niż pieniądze. I przy tym pozostanę.
Bardzo dziękuję Aggi, Sebastianowi, Klaudii i Marcie za głos w tej ważnej sprawie - bo każdy
z nich się liczy. W końcu sprawa dotyczy nas, blogerów! Mam nadzieję, że post na ten temat, niektórym otworzy oczy, a innych zachęci chociażby do wyrobienia sobie zdania w tej sprawie. Po którym ze stanowisk się opowiadacie?
z nich się liczy. W końcu sprawa dotyczy nas, blogerów! Mam nadzieję, że post na ten temat, niektórym otworzy oczy, a innych zachęci chociażby do wyrobienia sobie zdania w tej sprawie. Po którym ze stanowisk się opowiadacie?
"Pieniążki" brzmią bardzo niepoważnie...
OdpowiedzUsuńKurcze, to bardzo niedobrze... :)
UsuńCzy jesteś w kryzysie finansowym, szukasz pieniędzy, aby rozpocząć własną działalność gospodarczą lub zapłacić rachunki ?, PayLATER Loan otrzymuje wszystkie rodzaje pożyczek przy niskim oprocentowaniu 2% Złóż wniosek teraz przez e-mail na adres: ( paylaterloan@zoho.com ) LUB WhatsApp ( +19292227518 )
UsuńZ własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że istnieją wydawnictwa, które rozumieją, że szczera recenzja jest znacznie lepsza od całkowicie pochlebnej i rzeczywiście płacą nawet za te negatywne. ��
OdpowiedzUsuńA umowy można zmieniać do momentu kompromisu, stąd tekst o zobowiązaniu do przedstawienia książki w dobrym świetle jest moim zdaniem chybiony.
Pozdrawiam!
Zapraszam na konkurs, w którym do wygrania egzemplarz książki pt. “Niespłacone długi”!
W żadnej umowie nie miałam, że recenzja musi być pozytywna - wręcz przeciwnie - szczera. Dziękuję za Twój głos w tej sprawie! :)
UsuńTo że ktoś dostaje gotówkę, nie znaczy, że recenzja nie może być szczera. Myślę, że tak naprawdę te szczere są najbardziej cenione. Osobiście mało czytam, dużo piszę, ale gdy już coś przeczytam, nawet kiepskiego, to zawsze potrafię z takiej książki wyciągnąć coś dla siebie. Nie ma tylko złych książek. Dobra recenzja to taka, która pokazuje plusy i minusy książki w ciekawy sposób.
UsuńPowinni brać pieniądze. W końcu, pomijając fakt, że to pasja i tak dalej, to trzeba włożyć w to swój czas i energię. Dlaczego więc na tym nie zarabiać, jeśli nadarza się okazja? :D
OdpowiedzUsuńDobrze powiedziane. :D
UsuńKażdy za pracę chce wynagrodzenie, nie oszukujmy się - życie kosztuje. Ale moim zdaniem problem leży gdzie indziej. Niektórzy po prostu nie umieją napisać szczerej negatywnej recenzji(nieważne czy za pieniądze czy nie), ponieważ nie chcą nikogo urazić. Pół biedy jak autor zagraniczny... bo i tak tego nie przeczyta, ale jak polski... I potem są takie kwiatki jak z Dożywociem Kisiel. Słaba i bezfabularna książka jest wychwalana pod niebiosa.
OdpowiedzUsuńNa jej temat się nie wypowiem - jeszcze nie czytałam. :)
UsuńMyślę, że problem leży w wymaganiach tych, którzy płacą, a nie w tych, którzy pracę wykonują.
Ja to w sumie zdania nie mam. Sama bardzo rzadko współpracuję z wydawnictwami, a jak już to tylko a zasadzie książka za recenzję. Trochę zgadzam się z Martą - bałabym się, że za pieniądze, będę zobowiązana wystawić pozytywną opinię. A kłamać zamiaru nie mam. Z drugiej strony zgadzam się też z resztą - dlaczego blogerka ma otrzymać zapłatę za parę zdjęć sukienki i pytanie do obserwatorów czy się podoba, a bloger książkowy za tyle godzin włożonej pracy w czytanie, opisanie, zdjęcia i promocję, nic? Myślę, że to kwestia dość dyskusyjna i jeśli ktoś ma możliwość, to jak najbardziej słuszne jest branie zapłaty. Jeśli bierze tylko też książkę (jak ja) i czuje się z tym uczciwie, to też dobrze :)
OdpowiedzUsuńCzy jesteś w kryzysie finansowym, szukasz pieniędzy, aby rozpocząć własną działalność gospodarczą lub zapłacić rachunki ?, PayLATER Loan otrzymuje wszystkie rodzaje pożyczek przy niskim oprocentowaniu 2% Złóż wniosek teraz przez e-mail na adres: ( paylaterloan@zoho.com ) LUB WhatsApp ( +19292227518 )
OdpowiedzUsuńA prowadzić bloga dla samego prowadzenia? No nie wiem. Niby tak zaczynałam. Cieszyły mnie liczby wejść. Potem było mi mało i mało. Śledziłam uniwersalnych użytkowników i dostawalam szału, gdy liczby spadały. Potem zaczęłam zarabiać. Ludzie powinni mieć możliwość zarabiania na swoich pasjach i powinni te mozliwości wykorzystywać. Owszem, lubię wejść na mojego bloga, nacieszyć się, że jest kolorowo, że ludzie to wciąż czytają, ale to grzech nie skorzystać z tego i nie wykorzystać to do zarabiania. Ja cenię swój czas. Nawet jeśli robię to, co lubię.
OdpowiedzUsuńHello everyone who is reading this, this is not an advertisement, but a good evaluation of this loan company that granted me a loan to cover my debts and made it possible to celebrate 2019 Christmas. (Nelson Wealth Loan Company) is a company that you can trust at any time for your safe loan at the interest rate of 3%. Contact the company today to get any kind of loan without no stress or delay. They did it for me, So if you are facing financial challenges or have financial problems please contact them by email: nelsonwealthfinacialloanservic@gmail.com
OdpowiedzUsuńAby dobrze wypozycjonować książkę trzeba się postarać. Nie tylko reklama, ale także SEO. Ja stosowałem pozycjonowanie i SEO lokalne i efekty były super!
OdpowiedzUsuń