poniedziałek, 14 maja 2018

CZY TAKA KSIĄŻKA MOŻE BYĆ DEBIUTEM?!




Morbus to państwo-miasto, którym zarządza złej sławy cesarzowa - Segvina. Jej rządy nie zwiastują niczego dobrego - ani dla państwa, ani dla jego mieszkańców. Wszyscy mają już dość
i obmyślają plan obalenia rządów okrutnej cesarzowej. Każdy z nich, niezależnie od osobowości, czy wykonywanego zawodu, pragnie wolności i sprawiedliwości. Alena, która jest pracownicą manufaktury obuwniczej chce wziąć czynny udział w zakończeniu tyranii raz na zawsze. A Lock, drobny złodziejaszek, wręcz przeciwnie. Jemu nie trzeba do szczęścia nic więcej poza pełnym brzuchem i niedużym kątem, gdzie mógłby się przespać w czasie wolnym od swojego "wybitnego" fachu. Niestety, przypadkowo zostaje wplątany w coś, co nie do końca mu pasuje. Dostaje szansę, by ze złodzieja przeistoczyć się w prawdziwego bohatera. Skorzysta z tej szansy, czy tego nie dożyje?


"[...]żyli jednak dość długo, aby wiedzieć, ze nie ma rzeczy niemożliwych. Istnieje tylko skrajnie małe prawdopodobieństwo, które, nawiasem mówiąc, jest dużo gorsze od niemożliwości. Niemożliwość byłaby ostateczna, zatem dość prosta do zaakceptowania. Prawdopodobieństwo można zamienić w liczby, co jest nie tylko mniej komfortowe dla mózgu, ale, przede wszystkim, często daje ludziom zupełnie zbędną nadzieję".

"Damy we fiolecie" to dziwna fantastyka. Dlaczego? Bo gdyby nie napis na okładce, że to książka z gatunku fantasy to... nigdy bym na to nie wpadła. Od zawsze fantasy kojarzyło mi się
z magicznymi mocami, smokami, upiorkami czy innymi dziwnymi stworzeniami, a w tej książce tego nie ma (albo nie potrafiłam wyłapać). W tej książce chodzi o coś całkowicie innego. Jest polityka, walka o wolność, bunty spowodowane niesprawiedliwymi rządami - właśnie na tym skupia się fabuła książki. Na szczęście nie jest to kolejna nudna powieść - co to to nie! Autor doskonale wiedział co zrobić, by napisać książkę poruszającą trudne tematy, a jednocześnie lekką i nawet momentami bardzo humorystyczną. Dla tych, którzy nie lubią politycznych rozterek, śmiechu
w trakcie lektury też nie oczekują, jest tu doskonale barwny opis walk, którym autor pochłania czytelnika w wymyślony przez siebie świat. W miejsce, które jest doskonale przemyślane
i precyzyjnie stworzone - aż trudno uwierzyć, że taką dokładnością cechuje się debiutant. 

"Damy we fiolecie" to książka, która była dla mnie zaskoczeniem. Spodziewałam się czegoś całkowicie innego niż dostałam. Myślałam, że to będzie trochę bardziej dorosła fantastyka, a tak naprawdę ciężko było mi ją wyczuć. Dostałam powieść, której głównym tematem są wręcz tyrańskie rządy polityczne, ale napisaną z taką lekkością i prostotą języka, że nie odczułam wagi tego tematu - i dobrze! Bohaterowie również zostali wykreowani naprawdę rewelacyjnie. Widać, że autorowi udało się tchnąć w nie życie - tak prawdziwie. Przy okazji wspomnę, że przy książce udało mi się trochę przerazić, a trochę ubawić. Ta książka gwarantuje wachlarz emocji. Nie mogę jednak polecić jej każdemu. Z pewnością jest to powieść 16+. Wydaje mi się, że dla młodszej młodzieży będzie ona po prostu zdecydowanie za ciężka. 

Reasumując - to udany debiut. Chciałabym sięgnąć po kolejne książki Marcina Majchrzaka. Jestem bardzo ciekawa, jak sprawdziłby się w innych gatunkach. Mam cichą nadzieję na horror. Czuję, że to byłoby coś mocnego. Może nawet lepszego niż "Damy we fiolecie". Cóż, marzenia marzeniami, a mi na razie pozostaje mi polecić tę pozycję. Warta uwagi! Polecam gorąco, będziecie równie zaskoczeni!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Pisząc komentarz wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych.