środa, 30 maja 2018

NIE SZALEJĘ ZA TĄ KSIĄŻKĄ! SORRY!




Lazlo Strange to dobry chłopiec wychowywany przez surowych mnichów, którzy nie pozwalali mu na to, by siła marzeń wkradła się do jego życia. Gdy zostaje bibliotekarzem wszystko się zmienia. Nareszcie może zrobić coś dla siebie i uzewnętrznić swoje uczucia. Pragnie szczęścia i pokoju na świecie przez co kojarzy mi się z kandydatkami na miss, które ciągle powtarzają tę formułkę
z nadzieją, że zapewni im to wygraną. Koniec idiotycznej dygresji. Lazlo jest naprawdę porządnym młodym człowiekiem. A gdy nadarza się okazja, by spełnić swoje marzenie i odnaleźć Szloch - miejsce, w którego istnienie ludzie już dawno przestali wierzyć, nie zastanawia się długo. 

Każdy choć raz miał tak, że wszyscy dookoła wychwalali daną książkę, a gdy samemu się po nią po jakimś czasie sięga to... czar bardzo szybko pryska. Najgorzej jest wtedy, gdy zaczynasz czytać i tylko gubisz się w tej opowieści i gubisz. Nic się nie wyjaśnia, w umyśle nic się nie rozjaśnia, a Ty, biedny człowieku nie wiesz, czy masz mieć pretensje do siebie za głupotę, czy pretensję do innych za to, że tak namawiali i namawiali aż w końcu namówili. Tak miałam
w przypadku "Marzyciela"... 

Owszem, nie mogłam wczuć się w historię, nie bardzo wiem o czym jest książka. No, poza wątkiem dotyczącym spełniania marzeń, wychodzącym na pierwszy plan. Początek jest nudnawy, niejasny, a później akcja rozwinęła się w tak szybkim tempie, że już nie wiedziałam, co tu robię.
A później dochodzi jeszcze miłosny. Nie przepadam za romansami w fantastyce, ale
w "Marzycielu" mnie to kupiło i trochę uratowało sytuację. Książka zaczęła się porządnie rozkręcać, było coraz to ciekawiej.

Choć nie oszalałam na punkcie tej książki, to muszę przyznać, że autorka zasługuje na owacje na stojąco. Jej wyobraźnia chyba pracowała na największych możliwych obrotach. A jeśli nie, to jestem ciekawa, co jeszcze wymyśli. Jeśli czytaliście już "Marzyciela" to wiecie, jak dopracowany
i stworzony z dbałością o najmniejszy szczegół, jest to świat. Niczym magia Hobbita
i spektakularność Avatara. Szkoda tylko, że w ogólnym rozrachunku nie wyszło to tak fajnie. Zadatki na to były ogromne. Zwłaszcza, że język, którym posługiwała się autorka był... nieprzeciętny i rzadko spotykany. Piękny, subtelny, poetycki. 


Sądziłam, że "Marzyciel" wypadnie lepiej i ja również zachwycę się tą książką. Niestety, nie do końca tak było. Jestem mile zaskoczona wyjątkowym, wymagającym pomysłem, ale czegoś zabrakło mi w jego realizacji. Książki nie odradzam ani nie polecam. Sama jestem ciekawa, czy kolejny tom wypadnie lepiej i z pewnością po niego sięgnę. Daje autorce szansę. Myślę, że tym razem będzie dużo lepiej!

Więcej  książkowych NOWOŚCI

Za możliwość lektury dziękuję


1 komentarz:

  1. Jakoś ogromny hype na tę książkę mnie od niej odpycha, łatwo się wtedy zrazić, szczególnie, że oprócz okładki nie wiedziałam o niej nic, żadnego opisu fabuły, recenzji. Teraz, po przeczytaniu twojej opinii jestem pewna, że to książka nie dla mnie i raczej po nią nie sięgnę.
    Pozdrawiam!
    Kulturalny rozgardiasz

    OdpowiedzUsuń

Pisząc komentarz wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych.