PRZEDPREMIEROWO "ZABAWA W CHOWANEGO" JACK KETCHUM
Dead River to miasteczko z bardzo ciekawą i jednocześnie mroczną historią. Dan mieszka w nim od dziecka i doskonale zna wszystkie opowieści o nawiedzonym domu. Wszyscy mieszkańcy starają się omijać ten dom szerokim łukiem, gdyż krążą plotki, że właśnie tam, czyli w domu Bena
i Mary, doszło do drastycznych wydarzeń, a ciał tych dwojga nigdy nie odnaleziono. Od tej pory dom cieszył się szczególnie złą sławą i straszył kolejne pokolenia.
Gdy w mieście pojawia się nowa dziewczyna w Danie rozbudzają się kolejno przeróżne emocje
i uczucia. Od fascynacji przez pożądanie - aż w końcu po strach. Grupka wakacyjnych przyjaciół wpada na niesamowity pomysł wykorzystania wolnego czasu. Organizują zabawę w chowanego na całkowicie nowych zasadach, a w dodatku w nawiedzonym domu. Rozpoczyna się okrutna gra i walka o przetrwanie, której nikt się nie spodziewał...
Doskonale wiedziałam, że uwielbiam czytać takie książki, ale odkryłam, że nienawidzę o nich pisać. Dlaczego? Odpowiedź jest bardzo prosta. O takiej książce, jak "Zabawa w chowanego" Jacka Ketchuma, nie da się opowiedzieć dużo, gdyż im więcej słów, tym więcej spoilerów. Tego nie chcę zarówno ja jak i wy. Spróbuję jednak zrobić to na tyle okrężną drogą... na ile się da. Mam nadzieję, że sprostam temu wyzwaniu.
Zacznijmy od początku. A początek ciągnie się jak flaki z olejem... Przeszło mi nawet kilka razy przez myśl, że jest trochę jak u Kinga. Milion niepotrzebnych wątków, by dojść do sedna. Początkowe wrażenie było bardzo, ale to bardzo słabiutkie. Książka nie mroziła krwi w żyłach, zapowiadała się nawet na marną obyczajówkę, którą miałby szansę uratować lekki wątek paranormalny. Ale jak już autor akcję rozkręcił - to nie ma mocnych! Wraz z dotarciem grupki młodych ludzi do nawiedzonego domu zaczęło robić się naprawdę niepokojąco... I było to, co powinno być - strach emanujący od bohaterów i krew. A na dodatek było z charakterystycznym dla Ketchuma klimatem.
Czy jestem zadowolona z lektury? Tak. Książka mi się podobała, ale nie było tak wielkiego szoku jak w przypadku "Dziewczyny z sąsiedztwa". Tutaj spotkałam się z innym rodzajem grozy
i strachu. Świetne jest to, że choć tak naprawdę nietrudno domyślić się, co spotka studentów w nawiedzonym domu, to jednak mamy do czynienia z pewnego rodzaju zaskoczeniem. Nie do końca przewidziałam zakończenie choć po dłuższym przemyśleniu wydaje się ono oczywiste.
Przyznaję bez bicia, że po "Dziewczynie z sąsiedztwa" Jack Ketchum stał się jednym z najbardziej przeze mnie cenionych autorów i zapragnęłam przeczytać wszystkie jego książki. Oczekiwałam czegoś w równie wielkim stylu, ale jednak mój apetyt na wyśmienitą lekturę nie został zaspokojony. A szkoda! Mimo wszystko jest w tej książce coś, co mnie urzekło. Nie spodziewajcie się jednak horroru, po którym nie będzie spokojnie spać. Jacku Ketchumie - tym razem nie udało Ci się mnie śmiertelnie przestraszyć!
Za możliwość przedpremierowej lektury dziękuję
Czytałam o tej książce w kilku zapowiedziach, i pomimo że brzmi ciekawie, ja jednak jej nie przeczytam. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńU mnie wygląda to tak, że horrory w postaci książek nie zawsze są w stanie mnie przestraszyć. W zasadzie zdarza się to rzadko. Stąd też raczej nie czekam na tę książkę z niecierpliwością, choć gdy przypadkowo wpadnie mi w ręce to nie pogardzę :)
OdpowiedzUsuńKsiążkowy Zakątek
Cudownie! Nawet nie widziałam, że już wkrótce premiera nowej książki. Przeczytam na pewno!
OdpowiedzUsuńKsiążka naprawdę mnie zainteresowała, ostatnio mam ochotę sięgnąć po coś, co zmrozi mi krew w żyłach!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Zapraszam do mnie.
Nie przypominam sobie, żebym czytała jakąkolwiek książkę tego autora i aż mi głupio z tego powodu. Dobrze, że unikasz spoilerowania, to najgorsze, co może być, mam nadzieję, że ja również nie zdradzam zbyt wiele :)
OdpowiedzUsuńZacznij od "Dziewczyny z sąsiedztwa" ! :)
Usuń