sobota, 1 lipca 2017

PRZEDPREMIEROWO "ZABAWA W CHOWANEGO" JACK KETCHUM



Dead River to miasteczko z bardzo ciekawą i jednocześnie mroczną historią. Dan mieszka w nim od dziecka i doskonale zna wszystkie opowieści o nawiedzonym domu. Wszyscy mieszkańcy starają się omijać ten dom szerokim łukiem, gdyż krążą plotki, że właśnie tam, czyli w domu Bena
i Mary, doszło do drastycznych wydarzeń, a ciał tych dwojga nigdy nie odnaleziono. Od tej pory dom cieszył się szczególnie złą sławą i straszył kolejne pokolenia. 


Gdy w mieście pojawia się nowa dziewczyna w Danie rozbudzają się kolejno przeróżne emocje
i uczucia. Od fascynacji przez pożądanie - aż w końcu po strach. Grupka wakacyjnych przyjaciół wpada na niesamowity pomysł wykorzystania wolnego czasu. Organizują zabawę w chowanego na całkowicie nowych zasadach, a w dodatku w nawiedzonym domu. Rozpoczyna się okrutna gra i walka o przetrwanie, której nikt się nie spodziewał...

 

Doskonale wiedziałam, że uwielbiam czytać takie książki, ale odkryłam, że nienawidzę o nich pisać. Dlaczego?  Odpowiedź jest bardzo prosta. O takiej książce, jak "Zabawa w chowanego" Jacka Ketchuma, nie da się opowiedzieć dużo, gdyż im więcej słów, tym więcej spoilerów. Tego nie chcę zarówno ja jak i wy. Spróbuję jednak zrobić to na tyle okrężną drogą... na ile się da. Mam nadzieję, że sprostam temu wyzwaniu.


Zacznijmy od początku. A początek ciągnie się jak flaki z olejem... Przeszło mi nawet kilka razy przez myśl, że jest trochę jak u Kinga. Milion niepotrzebnych wątków, by dojść do sedna. Początkowe wrażenie było bardzo, ale to bardzo słabiutkie. Książka nie mroziła krwi w żyłach, zapowiadała się nawet na marną obyczajówkę, którą miałby szansę uratować lekki wątek paranormalny. Ale jak już autor akcję rozkręcił - to nie ma mocnych! Wraz z dotarciem grupki młodych ludzi do nawiedzonego domu zaczęło robić się naprawdę niepokojąco... I było to, co powinno być - strach emanujący od bohaterów i krew. A na dodatek było z charakterystycznym dla Ketchuma klimatem.


Czy jestem zadowolona z lektury? Tak. Książka mi się podobała, ale nie było tak wielkiego szoku jak w przypadku "Dziewczyny z sąsiedztwa". Tutaj spotkałam się z innym rodzajem grozy
i strachu. Świetne jest to, że choć tak naprawdę nietrudno domyślić się, co spotka studentów w nawiedzonym domu, to jednak mamy do czynienia z pewnego rodzaju zaskoczeniem. Nie do końca przewidziałam zakończenie choć po dłuższym przemyśleniu wydaje się ono oczywiste. 

 

Przyznaję bez bicia, że po "Dziewczynie z sąsiedztwa" Jack Ketchum stał się jednym z najbardziej przeze mnie cenionych autorów i zapragnęłam przeczytać wszystkie jego książki. Oczekiwałam czegoś w równie wielkim stylu, ale jednak mój apetyt na wyśmienitą lekturę nie został zaspokojony. A szkoda! Mimo wszystko jest w tej książce coś, co mnie urzekło. Nie spodziewajcie się jednak horroru, po którym nie będzie spokojnie spać. Jacku Ketchumie - tym razem nie udało Ci się mnie śmiertelnie przestraszyć!


Za możliwość przedpremierowej lektury dziękuję




6 komentarzy:

  1. Czytałam o tej książce w kilku zapowiedziach, i pomimo że brzmi ciekawie, ja jednak jej nie przeczytam. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. U mnie wygląda to tak, że horrory w postaci książek nie zawsze są w stanie mnie przestraszyć. W zasadzie zdarza się to rzadko. Stąd też raczej nie czekam na tę książkę z niecierpliwością, choć gdy przypadkowo wpadnie mi w ręce to nie pogardzę :)

    Książkowy Zakątek

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudownie! Nawet nie widziałam, że już wkrótce premiera nowej książki. Przeczytam na pewno!

    OdpowiedzUsuń
  4. Książka naprawdę mnie zainteresowała, ostatnio mam ochotę sięgnąć po coś, co zmrozi mi krew w żyłach!
    Pozdrawiam!
    Zapraszam do mnie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie przypominam sobie, żebym czytała jakąkolwiek książkę tego autora i aż mi głupio z tego powodu. Dobrze, że unikasz spoilerowania, to najgorsze, co może być, mam nadzieję, że ja również nie zdradzam zbyt wiele :)

    OdpowiedzUsuń

Pisząc komentarz wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych.