Przychodzi chłop do lekarza… tak można byłoby pokrótce
opowiedzieć o Pańskiej książce. I tak ją odebrałam. Dla mnie to rewelacyjny
kawał z polskimi realiami w tle. Skąd ten pomysł? Co zainspirowało Pana do tak
niezwykle szczerej i jakże karykaturalnej relacji
i opisu polskiego społeczeństwa?
i opisu polskiego społeczeństwa?
Cóż, może
mało to będzie odkrywcze, ale pomysł podsunęło mi życie. Głównie moje własne.
Praktycznie wszystko, co możemy znaleźć w Mit primum non nocere,
doświadczyłem na własnej skórze, choć nie należy stawiać znaku równości
pomiędzy mną, a głównym bohaterem. Poza tym, obsadzenie w głównej roli młodego
mężczyzny dodaje dramatyzmu - wiadomo przecież, że gdy termometr wskaże ponad
37 stopni, dla wielu panów jest to stan zagrożenia życia, potrzebna jest
intensywna terapia i dużo współczucia. Książka w założeniu miała być przede
wszystkim dowcipna, to prawda. Z drugiej jednak strony miała pokazać jak wiele
obliczy ma polskie społeczeństwo i jak bardzo potrafi to skomplikować
najprostsze wydawałoby się rzeczy. Ot, przyjść do przychodni, odczekać swoje 20
minut i wejść - w czym tu problem? A jednak. Zdarzenia przedstawiono z pewnej,
konkretnej perspektywy, która jest do bólu subiektywna, no bo jaka miała by
być? Potrafię sobie wyobrazić sytuację, w której tę samą historię opowiedziano
by z punktu widzenia choćby Cebuli i dla części odbiorców taka wersja byłaby
przekonywująca. Jak zauważono w jednej z recenzji, każdy ma w sobie coś z
Cebuli. Każdy widzi świat przez swoje okulary. Tytuł książki nawiązuje do
obowiązującej w medycynie zasady "po pierwsze nie szkodzić", która w
dużym uproszczeniu oznacza "myśl, człowieku, co chcesz, ale działaj tak,
byś innym nie zaszkodził".
To spojrzenie na polską rzeczywistość wyszło fenomenalnie.
Dzisiaj w dobie afer, kłótni, sporów i szerzącej się korupcji można jednak
podejść do wszystkiego z humorem i znaleźć światełko w tunelu. Czy w planach ma
Pan kolejną "analizę" naszych przywar narodowych? Może tym razem
zawędruje Pan do sal Sejmu...? :)
Sejmowe
korytarze doczekały się już wielu parodii. Po głowie plącze mi się jeden pomysł
dotykający bezpośrednio polityki, na który wpadłem jeszcze za czasów
studenckich, na razie umieściłem go jednak w "poczekalni". A przywary,
czy to te nasze, swojskie, polskie, czy też te ogólne, ludzkie, są dla mnie motorem
napędowym. Bez nich wszystko byłoby podobne, przewidywalne i najzwyczajniej w
świecie nudne. A tak jest czasem śmiesznie, czasem strasznie. Nawet jeśli to
nie na nich będzie skupiała się cała uwaga w kolejnych książkach, to na pewno
ich tam nie zabraknie.
Widzę, że zapowiada się ciekawie. Mniemam, że Pana kunszt
pisarski sprawi, że i tym razem czytelnicy będą pękać ze śmiechu. Widzę, że w
tego typu historiach czuje się Pan dobrze. Czy myślał Pan o eksperymencie z
innym gatunkiem literackim? Romans, powieść grozy, a może erotyk?
O tak, zdecydowanie. Kolejna pozycja (zdradzę, że jest już
ukończona) będzie różniła się od Mit primum non nocere. Do
romansu czy erotyku raczej mi nie śpieszno, ale literatura grozy, kryminał czy
też powieść historyczna to gatunki, w których prawdopodobnie spróbuję swoich
sił. Oczywiście, na ile będzie to możliwe, nie będę stronił od poczucia humoru,
bo nie dość, że sam czerpię z niego dużą przyjemność, to w dodatku uważam, że w
zasadniczy stopniu zmienia ono perspektywę, zmusza odbiorcę do zdystansowania
się od historii, a to może jej wyjść tylko na dobre.
O proszę! W takim razie kibicuję
powieści grozy. Uwielbiam ten gatunek, a śmiać też się lubię, więc myślę, że to
połączenie niezwykle ciekawe, ale też i dość trudne w realizacji. Czy w
powieści grozy postawiłby Pan na duchy czy może coś bardziej krwawego? O, albo
zombie? Taka parodia The walking dead... :)
Raczej
skłaniałbym się ku duchom. Za nimi kryje się opowieść. Coś zmusza je do
pałętania się wśród nas i kołatania łańcuchami.
Ktoś tu będzie robił konkurencję
Kingowi i Mastertonowi. :) Czy na koniec mógłby podzielić się Pan jakąś cenną
radą z debiutantami lub tymi, którzy dopiero zabierają się za pisanie na
poważnie?
Pisać, pisać i jeszcze raz pisać.
W przerwach między pisaniem czytać. Nie rzucę żadnych górnolotnych
"wierzyć w siebie" czy "nie poddawać się", bo to oczywiste.
Krok numer jeden to zawsze czytanie książek. Krok drugi to napisanie własnej
historii. Krok trzeci to dotarcie z nią do odbiorców i przykucie ich uwagi.
Wszystkie trzy kroki się mieszają. No i na koniec szczerze polecam znaleźć
swojego prywatnego recenzenta, bo czasem nie sposób belki we własnym oku
dostrzec.
Opowieść o czekaniu do lekarza, zakropiona humorem :) Intrygująca mieszanka. Czekam na więcej :D
OdpowiedzUsuńPrzyznam szczerzę, że wcześniej nie znałam tego autora, jednak myślę, że muszę to nadrobić w najbliższym czasie. Bardzo ciekawy wywiad. :)
OdpowiedzUsuńCiekawy wywiad :) A twórczości autora niestety nie znam
OdpowiedzUsuńTeż nie znam twórczości autora, ale chyba muszę to nadrobić :)
OdpowiedzUsuńZ ciekawości zerknę do książki autorstwa tego pana. Rzadko trafia do mnie humor umieszczony w książkach, ale może to okaże się miłe zaskoczenie?
OdpowiedzUsuńRozmowa ciekawa, wizja chłopa u lekarza intrygująca. Chyba nie mam innego wyboru, jak tylko wpisać książkę na listę ☺
OdpowiedzUsuńPowiem ci szczerze, że wywiady z polskimi pisarzami jakie robisz w końucu doprowadzą mnie do bankructwa!
OdpowiedzUsuńSamego autora nie znam ale gratuluję świetnego wywiadu :)
OdpowiedzUsuńZapowiada się szalenie intrygująco i zachęcająco, mam niepohamowaną ochotę się zapoznać! ;)
OdpowiedzUsuńO, i to jest właśnie autor, którego koniecznie muszę poznać :) Koniecznie! Uwielbiam takie poczucie humoru :)
OdpowiedzUsuńIntrygujący wywiad, choć nigdy nie słyszałam o tym autorze, trzeba będzie to nadrobić jak najszybciej.
OdpowiedzUsuńNie znam autora ani nawet nie słyszałam o tych książkach... może dam szansę ;)
OdpowiedzUsuńBardzo dobry wywiad. Świetne, mądre i oryginalne pytania :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :P
Nie znam autora, ale wywiad świetny :D Pozdrawiam Książkowa Dusza
OdpowiedzUsuńAutora nie znam, ale wywiad wyszedł świetnie :D
OdpowiedzUsuń