wtorek, 10 października 2017

ANDRZEJ WARDZIAK: "DLACZEGO MIAŁBYM RATOWAĆ KOGOŚ, KOGO NIE ZNAM?"





Ludzie kochają zombie. Widać to po sukcesach filmów i serialu „The walking dead”, który ma rzeszę fanów. Czy Pan jest jednym z nich? Ale przede wszystkim zastanawia mnie, czy nie bał się Pan, że ludzie po przeczytaniu Pańskiej książki będą zarzucać panu kopię, nawiązania, czy po prostu stwierdzą, że „Infekcja” nie umywa się co do serialu?

Jedni kochają, inni nienawidzą. czy jestem z tych co kochają zombie? Nie wiem, ale raczej nie. Uwielbiam, owszem, ale nie żebym je kochał. Kocham natomiast świat jaki kreują, to, co robią
z otaczającej ich rzeczywistości, i przede wszystkim to, w jaki sposób wpływają na tych, którzy pozostali. Jeżeli chodzi o kwestię zarzucania czegokolwiek to nie, nie bałem się tego. Szczerze przyznam, że wogóle o tym nie myślałem. Chciałem napisać książkę, w której zombiaki rozszarpują Warszawę i skupiłem się tylko na tym. Jeżeli jednak spojrzeć na to z odpowiedniej perspektywy, to każdemu dziełu ocierającemu się o świat zombie można by zarzucić plagiat George'a A. Romero, czy chociażby wspomnianego TWD.

Czy osadzenie akcji w Warszawie było planowane długi czas, był to pomysł przerabiany na wiele sposobów, czy może po prostu wpadł Panu do głowy błyskotliwy zamysł „Zombie
w Warszawie!” i tak zaczęła się realizacja? Teraz króluje moda na obce, więc nawet polscy autorzy wolą kreować  historie poza granicami naszego kraju. Proszę mi powiedzieć, jak to się zaczęło?! 

Od samego początku to miała być Warszawa. Nie tylko dlatego, że w tym mieście mieszkam
i niejednokrotnie poruszałem się po ulicach, które następnie opisywałem, lecz przede wszystkim dlatego, że nigdzie nie trafiłem na powieść czy film o Zombie, którego akcja się działa właśnie
w stolicy. Trochę mi tego brakowało, w końcu czym taka Warszawa różni się od Nowego Jorku lub Paryża? No dobra, praktycznie wszystkim, ale jeżeli chodzi o obsadzenie jej jako miejsca akcji powieści apokaliptycznej to nadaje się na to równie dobrze, jak każde inne miasto. Poza tym Warszawa, a konkretnie jej pierwsza nitka metra, była w pewnym sensie bezpośrednią inspiracją do powieści o zombie. Pewnego dnia, jadąc rano do pracy metro miało awarię i pociąg nie chciał ruszyć ze stacji Politechnika. Wszyscy ludzie, a że to było rano to zagęszczenie wynosiło jakieś 20 osób na mkw, ruszyło szturmem na schody, pchając się na powierzchnię do tramwajów czy autobusów. Ja w tym czasie stałem sobie z tyłu czekając aż się trochę rozluźni, słuchałem muzyki i wyobrażałem sobie jakby to było, jakby nagle w tłumie pojawił się ktoś zainfekowany. Stwierdziłem, że uczepię się tej myśli, i jakoś to poszło.

Bohaterowie "Infekcji" to osoby o przeróżnych cechach. Znaleźli się i tacy, którym zachowanie człowieczeństwa nie było obojętne. Tacy, którzy stawali przed dylematami typu "pomóc, czy ratować siebie?". Ustalmy, że trafia Pan do wykreowanego przez siebie świata. Proszę mi zdradzić - jaka byłaby Pańska postawa? Byłby Pan w stanie poświęcić własne życie, by ratować nieznaną osobę?

Sam nie raz się nad tym zastanawiałem. Może właśnie dlatego powstała Infekcja, żeby zmierzyć się z tym pytaniem, żeby doświadczyć apokalipsy z różnych perspektyw? Czasem sobie myślę, że byłbym w stanie poświęcić się dla kogoś obcego, czasem myślę, że byłoby to zupełnie niemożliwe – bo dlaczego miałbym ratować kogoś, kogo nie znam, jednocześnie narażając życie nie tylko swoje ale i bliskich mi osób? W końcu jeżeli coś poszłoby nie tak, nie byłbym w stanie im pomóc. Wydaje mi się, że można snuć plany, wbijać sobie do głowy różne wzorce zachowania, ale to sama sytuacja podda je jedynej i właściwej weryfikacji. Ergo – nie wiem jak bym się zachował. Ale lubię myśleć, że prawidłowo.

Skoro rozmawiamy już o prawidłowym zachowaniu - odejdźmy na moment choć częściowo od tematu książek. Kogo uważa Pan za swój autorytet w życiu, a kogo za wzór do naśladowania w karierze pisarza? A może to jedna i ta sama osoba?

Ciekawe pytanie. Jakby się zastanowić to chyba nie mam jakiegoś jednego autorytetu, jednostki którą chciałbym skopiować. Czasem spotykam na swojej drodze kogoś i mówię „kurcze, jak dorosnę, to chcę być taki jak on”, widząc co ten człowiek osiągnął, jakie ma cechy, jak się zachowuje czy jak wygląda. Oczywiście dość szybko o tym zapominam, ale chyba możemy założyć, że coś tam w głowie zostaje. Staram się iść swoją drogą i wyciągać z tego jak najwięcej wniosków, a jeżeli przy okazji nauczę się czegoś od kogoś innego, to tylko na plus. Przy pisarzach to bywa różnie – z jednej strony imponuje mi każdy, kto był wystarczająco wytrwały i miał wystarczająco dużo szczęścia, aby utrzymywać się ze stukania w klawiaturę. Kiedyś chciałem wydać dużo książek, pisać jedną, dwie rocznie. Obecnie jestem na takim etapie, że wolę pisać jedną na dwa lata, ale dopieszczać ją i szlifować po to, żeby została w pamięci czytelnika przez bardzo długi czas. Graham Mastreton ma w swoim dorobku ponad setkę powieści, a Donna Tartt – zaledwie trzy. I to ona jest uznawana za jednego z najlepszych pisarzy naszych czasów. To doskonale pokazuje że nie ilość, a jakość stoi tu na pierwszym miejscu.

W ostatnim czasie w książkowej blogosferze modne są "niepopularne opinie o popularnych książkach". W lekkim nawiązaniu do poprzedniego pytania proszę o taką opinię - to znaczy - książka, która wszystkim się podoba, a na Panu nie zrobiła porywającego wrażenia to...?


Hm... oj, tu chyba będzie mały problem. To dlatego, że przy wyborze lektur nie sugeruję się ogólną opinią i nie sięgam szybko po to, co się wszystkim podoba. Raczej sięgam po pozycje, które chcę w danym momencie przeczytać, po coś, co może współgrać z powieścią nad którą akurat pracuję. Lub wręcz odwrotnie – po książkę z zupełnie inną tematyką, rodzajem, obsadzoną w skrajnie innym świecie. To pozwoli oderwać się od mojej powieści, tym samym nabrać dystansu i spojrzeć na pewne tematy z innej perspektywy. Ah, wiem, przypomniało mi się jedna taka książka - to był Blackout Marca Elsberga. Wynudziła mnie straszliwie, nawet nie byłbym w stanie teraz powiedzieć jak potoczyła się akcja. A z tego co się orientuję, wielu osobom bardzo się ta pozycja podobała. Może nawet jej nie skończyłem, co mi się zdarzyło zaledwie kilka razy w życiu. Może sięgnąłem po nią w złym momencie. Nie wiem. Jeszcze kiedyś czytałem TO Kinga. Przekopałem się przez pierwszych 200 stron i odłożyłem książkę bo stwierdziłem, że jest dramatycznie słaba i nudna. Mocno wpisywała się w Kingowski styl opowiadania tysiąca niemających znaczenia wątków, zalewania czytelnika falą informacji, która niczego nie wnosiła. Ale po paru miesiącach sięgnąłem po TO ponownie i byłem zachwycony. Teraz uważam, że jest to jeden z najlepszych horrorów dotychczas napisanych.

Autorowi Andrzejowi Wardziakowi bardzo dziękuję za wspaniałą rozmowę.

14 komentarzy:

  1. Ostatnio dużo ludzi prowadzi wywiady, a ja lubię czytać takie wywiady, bo bywają często bardzo ciekawe.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zombiaki są super :) I z tego, co się orientuję mam już na liście do przeczytania :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeszcze nic nie czytałam tego autora, ale wywiad bardzo ciekawy :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Autor jest dla mnie nowy ale wywiad świetny i fajnie, że odpowiedzi są tak rozbudowane :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Hmm.. wydaje się, że gdzieś słyszałam nazwisko, ale nie mam pojęcia skąd :D autor obcy i w tym momencie tak pozostanie :(

    OdpowiedzUsuń
  6. Interesujące, koniecznie muszę zapoznać się z tym autorem ^^ Pozdrawiam Książkowa Dusza

    OdpowiedzUsuń
  7. Zostawiam sobie na wieczór - to będzie idealna lektura do gorącej herbaty 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeczytałam i dochodzę do dwóch wniosków. Po pierwsze - chociaż nie do końca do mnie przemawia książka, coś mi mówi, że w swoim czasie powinnam się z nią zapoznać. Po drugie - brawo dla tego Pana, że uczynił Warszawę miejscem akcji swojej powieści. Może różni się ona wszystkim od największych miast, ale to wcale nie oznacza, że jest gorsza ☺

      Usuń
  8. Po tym wywiadzie chce poznać bliżej twórczość tego autora :)

    OdpowiedzUsuń
  9. A właśnie w wakacje rozważałam, czy sięgnąć po twórczość tego pana ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Coś czuję, że muszę się zapoznać z twórczością autora!

    OdpowiedzUsuń
  11. Interesujący człowiek. Szkoda tylko, że nie lubię zombie :D

    OdpowiedzUsuń

Pisząc komentarz wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych.