Chciałbyś zdobywać najwyższe szczyty? To marzenie, którego nie da się spełnić? Masz za słabą kondycję? Brak ci środków? Samozaparcia? Po prostu wiesz, że to pragnienie, którego nie jesteś w stanie zrealizować? Nie martw się! Znalazłam sposób na to, byś mógł odbyć nie jedną, a ogrom fantastycznych wędrówek po górach. Rafał Fronia to uczestnik wielu wypraw w najwyższe góry, m.in. na oba Gaszerbrumy, Broad Peak zimą, Nanga Parbat, Manaslu, Dhaulagiri, Pik Lenina czy Baruntse. Zdobywca Gaszerbruma II i Lhotse - góry, która pokonała Jerzego Kukuczkę. Ten niezwykły człowiek jest w stanie zaoferować ci wycieczki, na które nigdy sam byś się nie zdobył...
"A ja? Szukam mej jedynej Góry. A skąd będę wiedział, że ją znalazłem? Bo to będzie ta ostatnia. Po niej innych już nie będzie, czuję, że takie szukanie Góry jest drogą do celu, tyle że celem jest sama droga, gdyż cel sam w sobie będzie końcem".
Większość książek o górach mówi o tym samym. Jak diabelnie niebezpieczna, a jednocześnie piękna może być przyroda. O tym, do jakich poświęceń gotowi są ludzie, którzy się wspinają.
Z reguły są też to zapiski górskich wypraw, dzień po dniu, godzina po godzinie. Bywa, że opisy wędrówek i akcji ratowniczych robią się już po kilkunastu takich wyjątkowo żmudne i zniechęcają do dalszego brnięcia w lekturę, choć przecież nie sięgnęlibyśmy po taką książkę, gdybyśmy nie interesowali się dokładnie tą tematyką. Z drugiej strony - ile można wytrzymać to samo? W kółko
i w kółko... A tu niespodzianka! Książka Rafała Froni jest nieco inna. Choć i tu nie brak szczegółowych zapisków z wypraw, znajdziemy tu coś więcej, coś innego. Rafał pokusił się o podjęcie próby wyjaśnienia, dlaczego ludzi ciągnie do tak niebezpiecznych miejsc, jakimi są góry, a w szczególności wierzchołki świata.
Z reguły są też to zapiski górskich wypraw, dzień po dniu, godzina po godzinie. Bywa, że opisy wędrówek i akcji ratowniczych robią się już po kilkunastu takich wyjątkowo żmudne i zniechęcają do dalszego brnięcia w lekturę, choć przecież nie sięgnęlibyśmy po taką książkę, gdybyśmy nie interesowali się dokładnie tą tematyką. Z drugiej strony - ile można wytrzymać to samo? W kółko
i w kółko... A tu niespodzianka! Książka Rafała Froni jest nieco inna. Choć i tu nie brak szczegółowych zapisków z wypraw, znajdziemy tu coś więcej, coś innego. Rafał pokusił się o podjęcie próby wyjaśnienia, dlaczego ludzi ciągnie do tak niebezpiecznych miejsc, jakimi są góry, a w szczególności wierzchołki świata.
Rafał Fronia to nie tylko himalaista i miłośnik gór. Okazuje się, że to również świetny pisarz. Nie chodzi już o to, że sprawił, że sama poczułam się, jakbym była u jego boku, towarzyszyła w każdej wyprawie. Jego styl pisania jest po prostu wyjątkowo dobry. W niewielu książkach o himalaizmie spotkałam się z humorem autora. Jest tu miejsce na śmiech, łzy bólu, rozpaczy, ale i wzruszenia. Autor nie boi się otworzyć przed czytelnikiem. Podzielić się z nim swoimi lękami, obawami, radościami. Pokazuje, że sam jest człowiekiem. Człowiekiem, którego aż nazbyt ciągnie do pozornie niemożliwego...
Warto mieć książkę "Anatomia góry" ze względu na jej porządne wydanie. Widać, że wiele pracy zostało włożone w wydanie tej pozycji. Większa czcionka, ogrom fotografii i okładka. Warto nie tylko mieć, ale i przeczytać. Zrobić to ze względu na historię człowieka o wyjątkowej pasji. To świetna książka dla miłośników górskich wędrówek - tych bardziej, ale i mniej ekstremalnych. O ile można mówić o takim podziale! (Wiecie, że w książce Fronia zdradza, że Ci, którzy zdobyli m.in. Kilimandżaro nie byli w stanie zdobyć naszej Śnieżki? Wycofali się, poddali!) To również książka dla tych, którzy nie pojęli jeszcze na czym polega ta pasja, dla tych, którzy nie są w stanie zrozumieć dlaczego człowiek pozostawia przyjaciół, rodzinę i wyrusza na wyprawę, która może zakończyć się śmiercią. Przecież w górach nic nie jest pewne...
czytała i jestem równie zadowolona. to prawda, wydanie jest świetne. wiele razy pewnie będę do niego zaglądać tylko po to, żeby podziwiać te fotografie. pozdrawiam :) a i podziwiam za wniesienie książki gdzieś wysoko, jest dosyć ciężka :D
OdpowiedzUsuńNie czytałam, ale wydaję się być to książka dla mnie. Uwielbiam góry, chociaż bywam w nich zdecydowanie za rzadko :D
OdpowiedzUsuńMój mąż ją dostał w prezencie uwielbia takie klimaty. Pozdrawiam www.zaczytanajola.blogspot.com
OdpowiedzUsuńNie moje klimaty, ale ostatnio byłam bardzo namawiana żeby sięgnąć po coś takiego, więc... Czemu nie? :D
OdpowiedzUsuńMiłośnikiem górskich wędrówek to ja nie jestem w ogólę, więc tę książkę raczej sobie podaruję :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,Girl in books
Że ze sportów tylko szachy, czuję się gotowa na wycieczkę z tą książką 🤗
OdpowiedzUsuńNa pewno jest ciekawa, ale to chyba nie moje klimaty ;)
OdpowiedzUsuńIdealna dla mnie, bo uwielbiam wycieczki po górach ;)
OdpowiedzUsuńGóry to zupełnie nie moja bajka. Zdecydowanie wolę morze! Książki raczej nie przeczytam, wiem, że mnie nie interesuje, ale okładka cudowna!
OdpowiedzUsuńMnie ominął szał na książki o himalaizmie :)
OdpowiedzUsuńno i chłopak już chce tą ksiązke :P
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
jeszczerozdzial
Góry są piękne, ale ja się ich boję... są zbyt niebezpieczne
OdpowiedzUsuńW takim razie zastanoświę się nad tą pozycją. Kocham góry, a jeżeli ktoś je kocha, zna się na tym co robi i potrafi to zgrabnie ubrać w słowa, to prawdopodobnie będzie to kawałek dobrej lektury. Może nawet więcej niż kawałek. Fajnie, że książka to nie suche fakty.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, obserwuję i zostaję na dłużej :D
mrs-cholera.blogspot.com