czwartek, 8 sierpnia 2019

ANGIELSKI PRZY OKAZJI, CZYLI METODA EDUKACYJNEGO CZYTANIA!




Pierwszy raz spotykam się z książką, w której tematyka, fabuła są najmniej istotne. Niemniej jednak warto o tym napisać choć trochę. A więc "Ciekawy przypadek Beniamina Buttona i inne opowiadania" to wspomniany "Ciekawy przypadek Beniamina Buttona" i "Tył wielbłąda". O ile pierwsze opowiadanie znam doskonale dzięki ekranizacji z Bradem Pittem w roli głównej, tak
o "Tyle wielbłąda" nigdy nie słyszałam.  Mamy tutaj do czynienia z historiami poniekąd o miłości, ale nietypowymi - trzeba przyznać. Nie ukrywam, że mi zdecydowanie bardziej przypadł do gustu "Ciekawy przypadek...". Od zawsze fascynowała mnie ta opowieść, którą znałam tylko w wersji filmowej. Teraz miałam szansę na poznanie pierwowzoru. Nie zawiodła mnie! W końcu kto nie zostałby zaintrygowany opowieścią o życiu dziecka, które przyszło na świat jako starzec...? „Życie byłoby nieskończenie szczęśliwsze, gdybyśmy mogli rozpocząć je w wieku lat osiemdziesięciu
i stopniowo zbliżać się do osiemnastu” – to zdanie Marka Twaina zainspirowało Fitzgeralda do napisania tego utworu. Wydane w 1922 roku, zostało uznane za arcydzieło gatunku.

Jednak w tej pozycji nie chodzi o treść, a sposób. Książki z serii „Metoda Edukacyjnego Czytania Ilyi Franka” służą do nauki języka angielskiego przy okazji czytania  książek w języku oryginalnym z wplecionym dosłownym polskim tłumaczeniem.


Na czym polega ta metoda i dlaczego jest tak dobra?



Metoda polega na specjalnej adaptacji treści w taki sposób, że tekst jest podzielony na akapity. Najpierw czytamy akapit, z wplecionym polskim tłumaczeniem i niektórymi gramatycznymi
i fonetycznymi wyjaśnieniami. Następnie ten sam akapit czytamy już bez tłumaczenia,
w oryginalnym języku.  Właśnie wtedy nasz mózg ma przyzwyczaić się do rozumienia języka obcego.


Choć początkowo trudno było mi się do tego przyzwyczaić to z czasem zauważyłam, że całość robi się spójna, a ja nie zwracam już większej uwagi na nową formę, z którą przyszło mi się zmierzyć. Lubię czytać po angielsku, ale niestety przez nadmiar obowiązków i ciągłe nowości, robię to dosyć rzadko. Zdecydowanie zbyt rzadko, by to w większym stopniu przełożyło się na naukę. Mimo to jestem fanką czytania po angielsku na czytniku, który ma wgrany słownik języka angielskiego. Wystarczy dotknięcie i mam rozwiązanie problemu z nieznanym słówkiem! 


Ale... czy to na pewno wystarczy? Wydaje mi się, że korzystając z książek z serii "Angielski przy okazji" zapamiętałam o wiele więcej nowych słów. Ta metoda naprawdę coś w sobie ma. To nie tylko obietnice - zdecydowanie widać rezultaty. Ale co jest w tym najważniejsze? Według mnie fakt, że stykamy się z językiem obcym na wesoło. W formie rozrywki, a nie monotonnych ćwiczeń. Ponadto przedstawiona przeze mnie seria zawiera dzieła klasyków literatury brytyjskiej
i amerykańskiej i w ten sposób przybliża czytelnikowi specyfikę anglojęzycznej kultury. Język oryginału nie jest w żaden sposób uproszczony ani skrócony. To dla mnie bardzo ważne. 

Polecam czytanie z "Angielskim przy okazji" wszystkim, którzy chcą poszerzać swoją wiedzę
i spróbować czytania w oryginalnym języku. To świetne doświadczenie i zupełnie nowa metoda, która powinna przypaść każdemu do gustu. Uczy, a jednocześnie daje szansę na sprawdzenie się. A Ty - spróbujesz?

9 komentarzy:

  1. Ostatnio obserwuję wysyp takich publikacji, mających pomagać w nauce angielskiego czy innych języków, ale sama nie wiem, czy to coś dla mnie. Wolę chyba czytać całość w oryginale, jakieś podziały akapitów czy słowa na marginesach rozpraszałyby mnie. No ale też raczej nie weryfikuję, czy i ile słówek zapamiętałam. Po prostu od kilku lat czytam powieści fantastyczne dla przyjemności (i staram się w trakcie lektury nie myśleć o ich cenie - książki obcojęzyczne mogłyby być tańsze) :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawa forma nauki języka obcego. Z braku czasu nie czytam po angielsku, chociaż bardzo bym chciała, ale wydaje mi się, że taka książka nie byłaby dla mnie dobra. Już wlałabym czytać normalnie i tak jak pisałaś na czytniku sprawdzać nieznane słówka. Wydaje mi się, że wtedy bardziej wysilamy swój mózg, bo sami sobie tłumaczymy to, co przeczytaliśmy, a tu mamy przetłumaczone fragmenty... Sama nie wiem :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie miałem jeszcze okazji aby uczyć się jeżyka obcego przy okazji, ale każda metoda jak najbardziej jest warta uwagi. Osobiście wiem, że bardzo fajnymi pomocami naukowymi są https://www.jezykiobce.pl/s/161/angielski-niezbedne-zwroty-i-wyrazenia gdzie dzięki nim jesteśmy w stanie uczyć się języka angielskiego w bardzo prawidłowy sposób.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo ciekawie to zostało opisane. Będę tu zaglądać.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja jestem przekonana, że jeśli chodzi o samą naukę języka angielskiego to wato jest się tego języka uczyć. W końcu możemy w przyszłości bez problemów otworzyć swoją szkołę języków obcych. Jak to zrobić zostało opisane w https://businesswomanlife.pl/szkola-angielskiego-zaloz-swoj-biznes/ i wiem, że warto jest podjąć się tego tematu.

    OdpowiedzUsuń
  6. Naprawdę bardzo fajnie napisano. Jestem pod wrażeniem.

    OdpowiedzUsuń
  7. Faktycznie sama nauka języka angielskiego może być bardzo przyjemna. Ja również jakiś czas temu czytałam na stronie https://earlystage.pl/blog/2020/11/20/weekend-z-dziecmi-wycieczka-do-parku-romantycznego-w-arkadii/ o tym jak wycieczka do parku może być fajnym wydarzeniem w nauce angielskiego.

    OdpowiedzUsuń
  8. Książka zapowiada się obiecująco. Dziękuję za polecenie :)
    angielski Ruda Śląska.

    OdpowiedzUsuń

Pisząc komentarz wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych.