środa, 2 grudnia 2015

STEFAN DARDA "ZABIJ MNIE,TATO"

Rewelacyjna! - to pierwsze co nasunęło mi się po przeczytaniu książki Stefana Dardy "Zabij mnie, tato". Nie ma w tym żadnej przesady. Ta książka mnie po prostu urzekła, pochłonęła, zagrała moimi emocjami.



Moją przygodę z tym autorem zaczęłam od "Domu na Wyrębach" Już wtedy byłam pod ogromnym wrażeniem talentu tego pisarza, ale każda kolejna lektura jego powieści, utwierdza mnie w przekonaniu, że jest to z pewnością mistrz polskich autorów literatury grozy.
Thriller "Zabij mnie, tato" w bardzo krótkim czasie zyskał szeroką rzeszę czytelników. I nie bez powodu.

30 września 2011 roku. "Ryków - dziura w dupie świata". Emerytowany policjant Zdzisław Mokryna po tragicznych wydarzeniach w dawnym komisariacie postanawia właśnie tu zacząć nowe życie. Ma podjąć  pracę w fabryce okien. Jego przyjazd do Rykowa to ucieczka, zwykła ucieczka. Śmierć policjanta drogówki Łukasza Pieniążka odcisnęła bowiem ogromne piętno na życiu policjanta. Tu, dziwnym zbiegiem okoliczności poznaje Kamila Szykowiaka, właściciela pizzerii. To spotkanie stanie się początkiem nowej, wielkiej przyjaźni. To właśnie Kamilowi Zdzisław opowiada o tragicznych wydarzeniach z komisariatu, nie opowiadał o nich nikomu.  To, że podzielił się nią z chłopakiem, zdjęło mu kamień z serca i duszy.  Kamil nie pozostał mu dłużny. Wspominał rok 1987. Wtedy to, 1 września do klasy Kamila dołączył nowy chłopak - Adrian. Rozmowa trwała całą noc...
Wkrótce Zdzisław stał się członkiem rodziny Izy i Kamila. Razem spędzali wolne chwile, uroczystości a nawet święta. Jednak w październiku 2015 roku wydarzyło się coś, co na zawsze zmieniło życie mieszkańców Rykowa. Dorastająca, zbuntowana córka Kamila nie dopełniła swoich obowiązków. Miała odprowadzić swoje młodsze siostry do domu. Dziewczynki były już bardzo blisko, gdy Wiktoria spotkała swoich przyjaciół. Młodsze dziewczynki miały przejść przez ulicę same, od domu dzieliło je zaledwie 200 metrów. Niestety nie dotarły do rodziców. Nie wiadomo co się stało, ślad po nich zaginął.  W poszukiwania Oli i Julki zaangażowało się całe miasto. Sądzono, że głównym motywem porwania miał być okup. Szykowiakowie uważani byli bowiem za ludzi majętnych. Nikt jednak nie zgłosił się z żądaniami okupu. Zaczęły się pojawiać nowe hipotezy, a zaraz potem plotki dotyczące zniknięcia dziewczynek. Wkrótce małomiasteczkowy wieloosobowy organ na podstawie posiadanych przez siebie danych - wydał werdykt. Dni mijały, poszukiwania nie przynosiły rezultatu. Aż do momentu, kiedy w mieszkaniu Mieczysława Zbieńskiego, ojca Adriana, ujawniono rozkładające się zwłoki sąsiadki, która w kieszeni spodni miała zawinięty w srebrną folię serdeczny palec. Według lekarza sądowego został on odcięty dziecku w wieku około 10 lat.

Zdzisław Mokryna zaangażował się w rozwiązanie zagadki. Za wszelką cenę chciał pomóc przyjaciołom - Kamilowi i jego żonie Izie. Uruchomił swoje dawne kontakty.
Czy uda się odnaleźć zaginione dziewczynki? Kto odpowiada za ich porwanie? Czy Pokoć - seryjny morderca ma coś wspólnego z Rykowem? Czy rodzina poradzi sobie z zaistniałą sytuacją?
"Zabij mnie, tato" to wspaniała opowieść o prawdziwym ludzkim życiu, nie tylko usłanym różami, ale przede wszystkim o rodzinnych problemach, emocjach i ... tragediach. Tę książkę chce się po prostu czytać, wrasta się w bohaterów, żyje ich problemami i szuka najlepszych rozwiązań. Jak zwykle w książkach Dardy nie brakuje tu olbrzymich emocji. Autor przedstawia sytuacje w taki sposób, że nie potrafimy przejść obok nich obojętnie- czasami burzy nam się krew na widok okrucieństwa, a czasami po prostu płaczemy z bezradności. Opisane zdarzenie - porwanie małych dziewczynek - to chwile grozy, które czujemy przez niemal czterysta stron. Autor świetnie oddaje klimat tamtych chwil. Adrenalina trzyma nas cały czas w napięciu. Liczne dialogi, realizm a przede wszystkim odczucia bohaterów to prawdziwe mistrzostwo talentu autora.

"Zabij mnie, tato"  to jednocześnie próba odpowiedzi na pytanie, dlaczego w niektórych ludziach kryją się pokłady morderczych instynktów. To także studium moralności. Jaką karę powinien ponieść morderca, a zwłaszcza morderca dzieci, psychopata? Czy amnestia to na pewno akt prawdziwej łaski i sprawiedliwości społecznej? Czym jest, a czym powinna być ustawa o bestiach? Trudne pytania a jeszcze bardziej trudne odpowiedzi.

Jest jeszcze coś, na co zwrócił szczególną uwagę Stefan Darda w swojej niezwykłej powieści. Dla mnie jest to przede wszystkim książka o przyjaźni, wielkiej przyjaźni. Wystawionej na próbę w jakże niezwykłym, trudnym momencie. Trauma, którą przeżyła rodzina Szykowiaków, pozostanie w nich do końca życia. Będzie miała swoje konsekwencje w przyszłości, zwłaszcza w dorosłym życiu Wiki. Jaki byłby jednak finał całej sprawy gdyby nie Zdzicho Mokryna? Jego wsparcie, opieka a przede wszystkim zaangażowanie w rozwikłanie sprawy? Ryzykował wiele, ale jak sam twierdził, dla przyjaciół było warto.


Dla mnie książki Dardy to nie tylko opowieści o duchach, thrillery czy kryminały. To książki z przesłaniem. I za to tego autora cenię najbardziej.

Za możliwość emocjonującej lektury dziękuję


5 komentarzy:

  1. Mi jest zawsze ciężko przekonać się do polskich autorów, chociaż thrillery lubię. Wydaje się być ciekawy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Książka wydaje się dość ciekawa.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jej, brzmi świetnie! Z przyjemnością kiedyś przeczytam. <3
    Pozdrawiam!
    Hon no Mushi

    OdpowiedzUsuń
  4. Brzmi świetnie :) Myślę, że na tę pozycję się skuszę ;)

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń

Pisząc komentarz wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych.