Jeśli to jest magia kobiecości to zaczynam wstydzić się bycia kobietą... Bo "Basic witches" to nie książka dla tych, których Bóg opuścił. To nawet nie książka dla wiedźm rodem z Salem. To właściwie książka dla... nikogo. Dlaczego?
Każda szanująca się czarownica powinna potrafić czarować, czyż nie? Więc wymaż się szminką, narób bałaganu, odstaw prawdziwą szopkę i czekaj aż coś się wydarzy. Chyba długo się naczekasz. Według mnie, jednak najpierw powinnaś zadbać o to, by nikt Cię nie zobaczył, gdy odprawiasz te popierniczone rytuały, bo uznają Cię za prawdziwego czubka i zawiadomią odpowiednie służby.
Z opisu książki dowiadujemy się, że nie nauczymy się lewitować, zdobywać bogactw, ani nawet komunikować się z duchami - nad czym ogromnie ubolewam. Podobno ta książka powinna nauczyć nas drobnych czarów, które pomogą nam w codziennym życiu. Serio? Te "zaklęcia" są wręcz żałosne. No, ale jeśli chcesz poznać czar na przyjmowanie komplementów, odprężenie się przed wizytą u lekarza (potrzebujesz tylko małej pluszowej zabawki), przyciąganie przyjaźni (potrzebujesz talii tarota i wody) albo chcesz dowiedzieć się, jak wyczarować idealnego partnera przy pomocy takich dupereli - proszę bardzo! Na pewno poczujesz się jak rodowita wiedźma!
Ten książko-poradnik jest tak zły, że nawet nie da się tego opisać słowami. Głupota głupotę pogania, a ja w trakcie czytania zastanawiałam się, czy ktoś naprawdę byłby w stanie odprawić któryś z zaproponowanych przez autorki rytuałów. Naprawdę nie wiem, czym inspirowały się i czego się nabrały Panie, które to napisały. I czy one same w ogóle wypróbowały którychś
z proponowanych przez siebie rozwiązań? Pomogły im?
z proponowanych przez siebie rozwiązań? Pomogły im?
Jestem zdecydowanie na NIE jeśli chodzi o "Basic Witches", ale w tej książce było też coś fajnego. Myślę tu o ciekawostkach historycznych, jak na przykład ta, że szminkę określano mianem narzędzia szatana, czy innych ciekawostkach historii czarownictwa i kobiet, których kilka tu było. Nie zmienia to jednak faktu, że książka jest naprawdę beznadziejna, a jeśli po nią sięgnięcie narazicie się na tysiące reakcji typu "facepalm" - nie da się inaczej...
Zastanawiacie się pewnie, czy książka ma coś wspólnego z magią. Otóż tak. Przepiękną, błyszczącą oprawę graficzną. I tyle! Koniec z magią! Jestem totalnie zawiedziona tym, że książka z tak piękną okładką nie nadaje się do niczego. Pozbawiona sensu, zawierająca pomysły na idiotyczne rytuały i śmieszna w złym tego słowa znaczeniu. Nie polecam.
Za możliwość lektury dziękuję Wydawnictwu Feeria Young
O nie, a wyglądała tak cudownie :C Dlatego zwykle trzymam się z daleka od wszelkich poradników albo podchodzę do nich z dużą rezerwą. W takim razie cieszę się, że się na nią nie zdecydowałam, bo możliwe, że zirytowałaby mnie w podobnym stopniu.
OdpowiedzUsuńmrs-cholera.blogspot.com
Świetnie to się zapowiadało, ale niestety wyszło słabo. Szkoda.
UsuńWidziałam już fragmenty na Instagramie i przeraziłam się tym co czytam :) Z wierzchu ładna, ale treść to porażka :)
OdpowiedzUsuń