W gospodzie Pod Głowomłotem pojawia się tajemniczy wędrowiec z zapomnianego królestwa Askiru. Dzieli się z pół-elfką Leandrą i wojownikiem Havaldem interesującą historią dotyczącą rozbicia dawnego mocarstwa oraz objaśnia im funkcjonowanie magicznych wrót. To tylko podsyca ciekawość tych dwojga, więc postanawiają wyruszyć zwartą grupą do Askiru. Ci śmiałkowie to: Havald i Leandra, Zokora i Varosch, kapłan i Poppet oraz Janos i Sieglinde. To odważna grupa, której mocą są silne relacje. Tam, mają nie tylko szukać pomocy, ale też uświadomić mieszkańcom w jak wielkim niebezpieczeństwie się znajdują. Brutalny najeźdźca będący władcą Thalaku nie cofnie się przed niczym. Jednak to ważne zadanie wcale nie jest takie proste, gdyż wróg już depcze im po piętach. O dziwo, zamiast w Askirze śmiałkowie przypadkiem wylądują w pustynnym Besarajnie, czyli królestwie, w którym aż roi się od niebezpieczeństw i politycznych intryg. Dlaczego tam trafili? Czy to na pewno przypadek? A może przeznaczenie?
Słyszeliście kiedyś o klątwie drugiego tomu? O przykrej sytuacji, gdy po niesamowitym pierwszym tomie, nadchodzi drugi i jest tak beznadziejny, że aż czytelnika dosięga uczucie dezorientacji,
a z oczu leją się łzy żalu bo czekało się tak długo na taką kichę? Jeśli tak - przykro mi. Jeśli nie - nie opowiem wam przecież o klątwie drugiego tomu ilustrując to przypadkiem "Drugiego legionu" bo książka jest fantastyczna! A nawet skłoniłabym się ku zdaniu, że nawet lepsza niż poprzedniczka.
a z oczu leją się łzy żalu bo czekało się tak długo na taką kichę? Jeśli tak - przykro mi. Jeśli nie - nie opowiem wam przecież o klątwie drugiego tomu ilustrując to przypadkiem "Drugiego legionu" bo książka jest fantastyczna! A nawet skłoniłabym się ku zdaniu, że nawet lepsza niż poprzedniczka.
Richard Schwartz w dalszym ciągu serwuje literaturę, która nie jest dla każdego. Literaturę, która w żadnym wypadku nie jest lekkim czytadłem, o nie nie! Książka jest dość trudna w odbiorze, wymaga sporych nakładów skupienia, ale mimo to kolejny raz wciągnęłam się w akcję i to od pierwszych stron. Pojawia się nowy świat, gdyż autor wysyła bohaterów w podróż. No i pojawiają się nowi bohaterowie, a właściwie całe mnóstwo. Wielu z nich zyskuje swoje pięć minut. Jedni są istotniejsi, inni mniej, ale każdy jest pełnokrwistym osobnikiem z charakterem, który może nieźle namieszać. Do tego wszystkiego dochodzą też magiczne istoty i inne stwory, które z pewnością wpływają pozytywnie na akcję. Autor równie świetnie radzi sobie z kreowaniem świata - szczegółowe opisy wspaniale oddające pustynny klimat zasługują na uwagę.
Wszystko to sprawia, że "Drugi legion" to powieść magiczna. Dzieje się tu jeszcze więcej, bohaterowie przeżywają pełne niebezpieczeństw przygody, stawiają czoła złu, niosą dobro.
A wszystko to okraszone jest nutą czarnego humoru, ciętą ripostą i soczystymi dialogami.
W powieści Richarda Schwartza uwielbiam również język, który stylizowany jest na średniowieczny, momentami archaiczny. To pozwala mi bardziej wyczuć i wczuć się w chłodny klimat opowieści.
A wszystko to okraszone jest nutą czarnego humoru, ciętą ripostą i soczystymi dialogami.
W powieści Richarda Schwartza uwielbiam również język, który stylizowany jest na średniowieczny, momentami archaiczny. To pozwala mi bardziej wyczuć i wczuć się w chłodny klimat opowieści.
Reasumując, "Drugi legion" to książka dla tych, którzy nie boją się powieści wymagających zaangażowania. Dla miłośników surowego nastroju, brutalnych i pełnych krwi opowieści
z prawdziwymi mężczyznami w roli głównej. Gorąco polecam!
z prawdziwymi mężczyznami w roli głównej. Gorąco polecam!
Mało czytam takich książek, ale wzmianka o mężczyznach mnie zainteresowała:D
OdpowiedzUsuńA jak ma na imię kapłan, który jest w parze z Poppet?
OdpowiedzUsuńJeśli to istotne to z pewnością sprawdzę po powrocie do domu, gdzie został mój egzemplarz. :)
UsuńKoniecznie muszę sięgnąć po tę serię!
OdpowiedzUsuńTak,bardzo prosze o podanie tego imienia, bardzo mnie ono intryguje.
OdpowiedzUsuńNemo. Kapłan ma na imię Nemo.
OdpowiedzUsuń