czwartek, 11 października 2018

"OMEN", CZYLI POWIEŚCIOWA WERSJA KULTOWEGO HORRORU!




Jeremy Thorn jest amerykańskim ambasadorem w Wielkiej Brytanii. Zyskał uznanie, zdobył sławę, opływa w luksusach i nie powinno braknąć mu niczego do szczęścia. A jednak jego życie nie jest tak kolorowe, jak moglibyśmy tego oczekiwać. Mimo lat bezowocnych starań o dziecko jego żona nie jest w stanie wydać na świat potomstwa. Wszystkie próby kończące się fiaskiem przypłaciła depresją. O dziwo, w końcu rodzi się dziecko. Jednak, gdy ambasador zjawia się w rzymskim szpitalu okazuje się, że synek nie przeżył, a Thorn dostaje propozycję nie do odrzucenia. Może zaadoptować dziecko kobiety, która zmarła przy porodzie. W tajemnicy przed żoną przyjmuje propozycję duchownego, która została określona kłamstwem wybaczonym przez Boga. Niestety, kilka lat później, na jaw wychodzi prawda o małym Damienie. Podczas urodzinowej imprezy,
w tragicznych okolicznościach, popełnia samobójstwo niania chłopca. Później dochodzi do serii tajemniczych i złowrogich zdarzeń...

Ciekawym jest, jak powstał "Omen". Czy to był pomysł, który rodził się w głowie autora przez lata? A może impuls? Oj, muszę was zmartwić albo po prostu porządnie zaskoczyć. Zacznijmy od tego, że 75% z Was nie miało pojęcia, że film powstał na podstawie książki. W tym ja. 99,9% nie wiedziało, że wszystko zaczęło się od... "Egzorcysty". To właśnie po sukcesie tego filmu jeden
z hollywoodzkich producentów zadzwonił do Davida Seltzera z pytaniem, czy ma w zanadrzu jakąś historyjkę o diable. "Owszem, mam" - odpowiedział. Choć wcale nie miał... I tak to się właśnie zaczęło!

Naprawdę ciężko jest ocenić książkę, której ekranizację widziało się kilka razy, a dopiero później wzięło się do ręki powieść. "Omen" jest naprawdę świetną pozycją, ale mimo to pozostanę wierną fanką filmu. Owszem, zarówno książka jak i film trzymają w napięciu, ale efekty dźwiękowe, które zaserwował swoim odbiorcom reżyser, są niepodrabialne i przerażająco wyjątkowe. Ocenienie książki utrudnia również fakt, że film i książka są identyczne. No, może z drobnymi, mało istotnymi różnicami w treści. Czułam się, jakbym czytała scenariusz, plan, zarys fabuły. No, rozumiecie! 

"Omen" to po prostu klasyka grozy. Obowiązkowa powieść, którą każdy szanujący się fan horroru, powinien posiadać, ale i przeczytać! Choć sama historia dla niektórych może nie być już taka straszna - warto ze względu na pomysł i misterne wykonanie. Sama uważam, że to książka, która nigdy się nie zestarzeje. Wciągająca, trzymająca w napięciu fabuła, uczucie niepokoju towarzyszące przez cały czas i świetnie wykreowane postacie to coś, co znajdziecie w "Omenie". Złowrogi klimat z niej emanujący będzie idealny na długie jesienne wieczory. Gwarantuję, że pierwsze zetknięcie z powieścią Davida Seltzera będzie niezapomnianym przeżyciem.

Za możliwość lektury dziękuję Wydawnictwu Vesper



1 komentarz:

Pisząc komentarz wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych.