poniedziałek, 8 października 2018

NAJGŁUPSZY PORADNIK JAKI WIDZIAŁ ŚWIAT!


Jeśli to jest magia kobiecości to zaczynam wstydzić się bycia kobietą... Bo "Basic witches" to nie książka dla tych, których Bóg opuścił. To nawet nie książka dla wiedźm rodem z Salem. To właściwie książka dla... nikogo. Dlaczego?

Każda szanująca się czarownica powinna potrafić czarować, czyż nie? Więc wymaż się szminką, narób bałaganu, odstaw prawdziwą szopkę  i czekaj aż coś się wydarzy. Chyba długo się naczekasz. Według mnie, jednak najpierw powinnaś zadbać o to, by nikt Cię nie zobaczył, gdy odprawiasz te popierniczone rytuały, bo uznają Cię za prawdziwego czubka i zawiadomią odpowiednie służby.

Z opisu książki dowiadujemy się, że nie nauczymy się lewitować, zdobywać bogactw, ani nawet komunikować się z duchami - nad czym ogromnie ubolewam. Podobno ta książka powinna nauczyć nas drobnych czarów, które pomogą nam w codziennym życiu. Serio? Te "zaklęcia" są wręcz żałosne. No, ale jeśli chcesz poznać czar na przyjmowanie komplementów, odprężenie się przed wizytą u lekarza (potrzebujesz tylko małej pluszowej zabawki), przyciąganie przyjaźni (potrzebujesz talii tarota i wody) albo chcesz dowiedzieć się, jak wyczarować idealnego partnera przy pomocy takich dupereli - proszę bardzo! Na pewno poczujesz się jak rodowita wiedźma! 

Ten książko-poradnik jest tak zły, że nawet nie da się tego opisać słowami. Głupota głupotę pogania, a ja w trakcie czytania zastanawiałam się, czy ktoś naprawdę byłby w stanie odprawić któryś z zaproponowanych przez autorki rytuałów. Naprawdę nie wiem, czym inspirowały się i czego się nabrały Panie, które to napisały. I czy one same w ogóle wypróbowały którychś
z proponowanych przez siebie rozwiązań? Pomogły im?

Jestem zdecydowanie na NIE jeśli chodzi o "Basic Witches", ale w tej książce było też coś fajnego. Myślę tu o ciekawostkach historycznych, jak na przykład ta, że szminkę określano mianem narzędzia szatana, czy innych ciekawostkach historii czarownictwa i kobiet, których kilka tu było. Nie zmienia to jednak faktu, że książka jest naprawdę beznadziejna, a jeśli po nią sięgnięcie narazicie się na tysiące reakcji typu "facepalm" - nie da się inaczej...

Zastanawiacie się pewnie, czy książka ma coś wspólnego z magią. Otóż tak. Przepiękną, błyszczącą oprawę graficzną. I tyle! Koniec z magią! Jestem totalnie zawiedziona tym, że książka z tak piękną okładką nie nadaje się do niczego. Pozbawiona sensu, zawierająca pomysły na idiotyczne rytuały i śmieszna w złym tego słowa znaczeniu. Nie polecam.

Za możliwość lektury dziękuję Wydawnictwu Feeria Young


3 komentarze:

  1. O nie, a wyglądała tak cudownie :C Dlatego zwykle trzymam się z daleka od wszelkich poradników albo podchodzę do nich z dużą rezerwą. W takim razie cieszę się, że się na nią nie zdecydowałam, bo możliwe, że zirytowałaby mnie w podobnym stopniu.
    mrs-cholera.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świetnie to się zapowiadało, ale niestety wyszło słabo. Szkoda.

      Usuń
  2. Widziałam już fragmenty na Instagramie i przeraziłam się tym co czytam :) Z wierzchu ładna, ale treść to porażka :)

    OdpowiedzUsuń

Pisząc komentarz wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych.