"Do
osoby, która jako druga będzie w ramionach trzymać moją córeczkę.
Ona od tej pory należy do Ciebie. Nawet nie potrafisz sobie wyobrazić, jak
bardzo będę za nią tęsknić. Za bardzo jednak ją kocham, żeby wychowywać ją z
tatą, który bije. Tak naprawdę to on i tak nie chciał, żebym ją urodziła, i
lepiej jej się będzie żyło bez mamy, która musi cały czas uciekać. Proszę,
powiedz jej, że ją kocham. I że kiedyś znowu ją przytulę.
Niewiele jej mogę dać, ale w tym roku dałam jej życie, którego nie chciał jej
dać tata. Dałam jej też odrobinę nadziei."
Louise, sprzątaczka w średnim wieku, spędza sylwestrowy,
samotny wieczór w restauracji Chuck's Chicke'n 'n' Bisciuts, przy drodze
krajowej numer 4. Z rozmyślań nad własnym życiem wyrywa ją przytłumiany płacz
dziecka. Dochodzi spod stolika za jej plecami. To maleńka dziewczynka z
przyczepioną do szyi karteczką. Louise uważa, że nic nie dzieje się bez powodu,
przygarnęła więc dziecko i pokochała jak swoje. Miesiące walki w sądzie rodzinnym
uczyniły z kobiety prawowita matkę. Louise nadała swojej córce imię HOPE, co
znaczy NADZIEJA.
Dziewczynka była mądrym, inteligentnym, dzieckiem,
prawdziwym oczkiem w głowie swojej mamy. Chociaż w życiu im się nie przelewało,
były razem bardzo szczęśliwe. Hope zdradzała ogromny talent pisarski i
dziennikarski, a jej największym marzeniem było zobaczyć własny artykuł na
pierwszych stronach gazet. Matka była ogromnie dumna ze swojej ukochanej
córeczki. Niestety, nieszczęścia lubią
chodzić po ludziach. Pewnego dnia Louise dowiaduje się, że jest chora na raka.
Razem przepłakują całą noc. Nowotwór jajników wykryto zbyt późno. Kobiety nie
poddawały się. Niestety walka była z góry przegrana. Cztery dni po ostatniej wigilijnej
kolacji w barze Chucka Loiuse umiera.
Hope pogrąża się w rozpaczy, oddaje się pracy, ale wciąż
brakuje jej jakieś weny. Ciągle marzy o artykule na pierwszą stronę, o temacie,
który wywołałby uśmiech i dumę na twarzy zmarłej matki. Pierwszą w życiu samotną wigilię spędza
tradycyjnie w barze. Po powrocie do domu, okazuje się że miała włamanie. Ktoś
splądrował jej mieszkanie. Policja odchodzi, nie jest w stanie niczego ustalić.
Staje się jednak rzecz niezwykła. Hope znajduje pod swoimi drzwiami słoik.
Słoik wypełniony pieniędzmi. Wcześniej go tam nie było. Kto i kiedy zrobił
załamanej dziewczynie taką niespodziankę? Nikt z sąsiadów niczego nie widział.
Hope zaczyna małe, własne śledztwo. Jakże ogromne
jest jej zdziwienie, gdy wpisując w wyszukiwarce słowa "słoik' i "Boże
Narodzenie" trafia na relacje ludzi obdarowanych podobnie jak ona różnymi
kwotami pieniędzy. Czy to przypadek? Kto udziela wsparcia ludziom w potrzebie?
Już wie, to będzie materiał na pierwszą stronę. Postanawia odnaleźć ludzi,
którzy tak jak ona, przeżyli tą "niezwykłą przygodę". Spotkanie z
rodziną Maxwellów będzie miało ogromny wpływ na całe jej dotychczasowe życie.
Czy uda jej się rozwikłać zagadkę tajemniczych słoików?
"SZCZĘŚCIE DO WZIĘCIA" sprzedano w
nakładzie pół miliona egzemplarzy. W Polsce premiera miała miejsce 21
października 2015r. Ta niewielka, licząca tylko 166 stron książeczka, kryje w
sobie ogromny potencjał. To opowieść o życiu, miłości i ludziach, których
spotykamy na swojej drodze. Czyta się ją jednym tchem. Wzruszająca,
niesamowita, uczy szacunku do drugiej osoby i pokazuje, jakże ważne w ludzkim
życiu jest zaufanie. Zainspirowała ona miliony Amerykanów do dzielenia się z
bardziej potrzebującymi. Dzięki niej jesteśmy w stanie pojąć, że dobro
uczynione bliźniemu, zawsze do nas powraca. Nic nie dzieje się bez przyczyny.
To książka, którą koniecznie musicie przeczytać. Być
może zainspiruje Was do działania. Może włączycie się do akcji pomocy
potrzebującym. Tak po prostu, z potrzeby serca. Może i dla Was Boże Narodzenie trwać
będzie przez okrągły rok?
Zachęciliście mnie :) Dopiszę do mojej listy "książki do kupienia" :D
OdpowiedzUsuńA mnie opis nie zachęca, nie jestem zwolenniczką takich książek, ale historia jest ciekawa.
OdpowiedzUsuńPs. Mała estetyczna "rada" - w drugim akapicie (nie licząc pogrubionej czcionki) z zapędu zapewne wstawiony jest przecinek przed "dzieckiem", wybacz, mam radar w umyśle, który się włącza przy takich sprawach :P
Pogrubiona czcionka jest przy cytacie i to było zamierzone. Co do przecinka - oczywiście nie powinnam go tam być i dzięki za zwrócenie uwagi. Ile razy bym nie sprawdzała przed opublikowaniem zawsze coś mi umknie ;)
UsuńPozdrawiam.
I ja tu po takiej recenzji nie zapoznać się z tą książką?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Muszę ją mieć;) Pozdrawiam;)
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz, jak bardzo mnie zachęciłaś... chyba lecę ją dopisać do mojego TBR :)
OdpowiedzUsuńLubię takie tematy, a zresztą fabuła wydaje się niebanalna, mimo że choroba to wcale nie taki niepopularny wątek w książkach. Czuję, że jest to książka, w której się zakocham :)
Świeeetny blog :*
Zapraszam do mnie na recenzję Powodu, by oddychać!!!
Historia bardzo mnie zaciekawiła. Czuję, że książka mi się spodoba. Twoja recenzja sprawiła, że mam potrzebę przeczytania jej i podzielenia się swoimi odczuciami :)Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńW pierwszej chwili, książka mnie nie zachęciła. Po przeczytaniu recenzji, wiedziałam już, jak bardzo się myliłam :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)