"Kmieci po grodach, osadach i wioskach powiadali, że znowu nadchodzi jej czas. Czas miecza i topora, czas łez i krwi, czas który zbudzi ukryte w ludziach olbrzymy i karły. Czas wojny".
Czasy przedsłowiańskie - rok 877 przed Chrystusem. Na tronie w grodzie Gniezno zasiada Draconis. Nie jest jednak zwykłym człowiekiem. To potomek Boga Żmija - półbóg o wyjątkowej mocy. Bardzo szybko udaje mu się zyskać uznanie wśród najgroźniejszych wojów i zwykłych kmieci. Okoliczni władcy widzą w nim ogromne zagrożenie. Strach przed nieustannie rosnącymi ambicjami potomka Żmija sprawia, że pokój nie zawitał do ich krain na długo. Pora, by płomień
i okrucieństwo kolejnej wojny ogarnęło ziemię pomiędzy Wisłą i Odrą...
i okrucieństwo kolejnej wojny ogarnęło ziemię pomiędzy Wisłą i Odrą...
"Wróżda" i "Żmij" to wyjątkowe książki. Na polskim rynku wydawniczym nie możemy przebierać
w książkach, których podstawą jest mitologia słowiańska. Niewiele jest dobrych, przemyślanych fabularnie powieści fantastyczno-historycznych, które dodatkowo będą urzekać swoim klimatem
i sprawią, że już od pierwszej strony czytelnik zostanie przeniesiony do innego, bardzo odległego świata. A Marcin Sindera potrafi to zrobić. I to bez najmniejszego problemu.
w książkach, których podstawą jest mitologia słowiańska. Niewiele jest dobrych, przemyślanych fabularnie powieści fantastyczno-historycznych, które dodatkowo będą urzekać swoim klimatem
i sprawią, że już od pierwszej strony czytelnik zostanie przeniesiony do innego, bardzo odległego świata. A Marcin Sindera potrafi to zrobić. I to bez najmniejszego problemu.
Zarówno "Wróżdę" jak i "Żmija" kocha się za klimat. To głównie połączenie historii i fantastyki,
a jednocześnie można tam odnaleźć dawkę specyficznego humoru, brutalność, przez którą momentami aż czuć odór lejącej się krwi, ale i nutę erotyki będącą rozgrzewającym uzupełnieniem. Marcin Sindera nie pyta, on zabiera swojego czytelnika do czasów, w których ten nigdy nie chciałby żyć. Pokazuje jak mroczne i bestialskie były te czasy, fascynując i zaciekawiając jak tylko się da.
a jednocześnie można tam odnaleźć dawkę specyficznego humoru, brutalność, przez którą momentami aż czuć odór lejącej się krwi, ale i nutę erotyki będącą rozgrzewającym uzupełnieniem. Marcin Sindera nie pyta, on zabiera swojego czytelnika do czasów, w których ten nigdy nie chciałby żyć. Pokazuje jak mroczne i bestialskie były te czasy, fascynując i zaciekawiając jak tylko się da.
Na pozytywny odbiór wpływają też bohaterowie. Miałam wrażenie, że w "Żmiju" bohaterowie poboczni zaczęli grać większą rolę. Warto też zwrócić uwagę na stylizowany język, którym się posługiwali. Autor tchnął w "Żmija" ducha czasów, w których rozgrywa się powieść, również na tej płaszczyźnie. I odtworzył to wyjątkowo wiernie. W ostatnim czasie czytałam wiele podobnych książek i uważam, że "Żmij" bije je pod tym względem na głowę. A to przecież niezmiernie ważne! Jednak mimo charakterystycznego języka, którymi posługują się Draconis i cała reszta, styl autora nadal pozostaje lekki i przystępny. Ze "Żmija" w żadnym wypadku nie robi się trudna, ciężka do zrozumienia powieść historyczna. Przecież głównym celem jest zapewnienie rozrywki!
Dlatego nie bójcie się ani "Wróżdy" ani "Żmija". Nie przytłoczą Was - gwarantuję to. Prędzej zaskoczą i sprawią, że będziecie chcieli więcej.Marcin Sindera kolejny raz zrobił kawał dobrej roboty. Zadbał o najbardziej wymagającego czytelnika. Odnajdziecie tu wszystko, czego oczekuje się od powieści fantastyczno-historycznych, a nawet więcej. Polecam gorąco.
Kochani, zostało 4 dni, by wesprzeć akcję crowdfundingową - wydanie "Żmija". Nie zwlekajcie! :)
Ooo, to coś dla mnie. Będę miała na uwadze te tytuły
OdpowiedzUsuńZapowiada się ciekawie ;) chętnie pomogę w promowaniu ;) i coś od siebie dorzucę
OdpowiedzUsuń