sobota, 30 marca 2019

PRZEDPREMIEROWO "INKUB" ARTUR URBANOWICZ






"Dlaczego tak lubisz się bać? Zastanawiałeś się kiedyś nad tym?"

W Joziodorach diabeł mówi dobranoc - o tej wiosce zapomniał chyba nawet sam Bóg. I to dosłownie... To tam znaleziono spopielałe zwłoki małżeństwa. To te miejsce, w którym wariują nie tylko telefony, ale i z ludźmi dzieje się coś niewytłumaczalnego.  Wioska jest nasileniem niemal wszystkich nieszczęść, jakie można sobie wyobrazić - przemoc, choroby, zaginięcia i... zjawiska paranormalne. Słychać pogłoski o niezidentyfikowanym zielonym świetle, odgłosach niewiadomego pochodzenia i nawiedzonym domu. Miejsce owiane jest na tyle złą sławą, że nie można zastać w nim obcej duszy, a jedynie raz na jakiś czas trafi się śmiałek, któremu marzą się przeżycia rodem z horroru. Sprawą silnie zainteresował się młody dzielnicowy. Niestety, wiele nie udało mu się wyjaśnić, ponieważ wkrótce popełnia samobójstwo. Ale czy na pewno nie wpadł na żaden trop...?


Sprawę jego śmierci bada niejaki Vytautas Česnauskis - policjant na wpół litewskiego pochodzenia z komendy wiejskiej w Suwałkach. Szybko okazuje się, że ma to głębsze znaczenie niż się na początku spodziewał. Z uporem i godną podziwu determinacją robi wszystko, by wyjaśnić tajemniczą śmierć, ale i  zagadkę Joziodor. Nie ma wątpliwości, że coś złego osiadło na tych terenach i prędzej czy później na dobre rozprawi się z mieszkańcami. Vytautas w trakcie swojego śledztwa trafia na trop kobiety, która latach siedemdziesiątych parała się czarami... Czy to możliwe, by nadal tu była...?


"Czerpanie przyjemności ze strachu? Czy to rzeczywiście masochizm? Niekoniecznie. To tak, jak ze słabością kobiet do niegrzecznych chłopców. Choć z góry wiedzą, że niczym dobrym się to nie skończy, mają przynajmniej gwarancję emocji. Emocje uzależniają".


Uwielbiam się bać. Kino grozy mam w małym palcu, literatura tego gatunku nie jest mi obca, a ja nadal szukam emocji i szukam. I znajduję. Książki Artura Urbanowicza są gwarancją dobrego, niebanalnego strachu. "Inkub", kolejny po "Gałęzistych i "Grzeszniku", przyprawił mnie o dreszcze wielokrotnie... Ta książka to ponad 700 stronicowa cegła. I jak to w większościach książek bywa, istnieje zagrożenie, że po wycięciu połowy stron... w fabule nic by się nie zmieniło. Całe szczęście, że to nie jest ten przypadek. W "Inkubie", jak się później okazuje, nawet najmniejsze szczegóły mają sens i są istotne dla fabuły. I choć spotkałam się z opiniami zarzucającymi Arturowi, że chwilami książka ciągnie się jak flaki z olejem... zaraz, co?! Według mnie to bzdura! Myślę, że to sposób na budowanie napięcia i stopniowanie grozy. Jedyną rzeczą, do której mogłabym się nieco przyczepić są dialogi. Humor jakiego używa autor trzeba lubić. Niektóre odzywki sprawiły, że pękałam ze śmiechu i cytowałam znajomym, inne zaś uważam za przejaw silenia się na luz
i młodzieżowy slang. Tych gorszych było niewiele, ale wystarczająco, by zapadło to w pamięć. 

Artur lubi zaczynać niepozornie - według mnie stosuje taką "przyczajkę z przyuważką", by później zmiażdżyć czytelnika, a jeszcze później, na dokładkę dobić... i zbić z tropu całkowicie. Tak było ze mną. "Inkub" towarzyszył mi przez kilka nocy i gdyby nie to, że jednak żyć trzeba - nie odłożyłabym go i przeczytała w całości. O tej książce myśli się przed, w trakcie i długo po lekturze. To nie jest tak, że pozostawia niedosyt, że czegoś zabrakło. Po prostu zostawia człowieka
z ogromem emocji i żądzą mordu, jeśli nie dostanie kolejnej powieści spod pióra autora. Jest to też nietypowa groza, łącząca w sobie wydarzenia rozgrywające się na dwóch płaszczyznach - przeszłości i teraźniejszości. I wiecie co? Nie wiem, której płaszczyzny powinniście się bardziej obawiać...

"Inkub" to idealna propozycja dla tych, którzy szukają wyjątkowych wrażeń, mrocznego klimatu
i dusznej atmosfery. Miłośnicy rozbudowanej psychologii postaci, ciągłego niepokoju
i nieodpartego wrażenia, że ktoś właśnie Cię obserwuje, będą zachwyceni i przerażeni jednocześnie. Zmieni się też Wasze postrzeganie czarownicy jako brzyduli rzucającej niezbyt groźne czary. Będziecie się modlić, by tylko jej nigdy nie spotkać...


"Strach odbiera zdrowy rozsądek. Jest wrogiem nauki".

1 komentarz:

  1. Nie wiem kiedy przeczytam, ale tytuł zapisany. ;)
    Pozdrawiam. ;**

    P.

    www.zycie-wsrod-ksiazekk.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Pisząc komentarz wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych.