Austria, rok 1279, czyli sześć lat po wydarzeniach z "Pękniętej korony". Bohaterowie, których już doskonale znamy, wracają i w tej części. Krwawa wojna zakończyła się. W końcu przyszedł czas na to, by nacieszyć się spokojem. Król Rudolf Habsburg musi znaleźć sposób na zadowolenie krnąbrnych wasali, którzy muszą gdzieś wyładować swoje emocje i cały czas szlifować umiejętności walki. Wpada na pomysł zorganizowania turnieju na zamku. Jedni zyskują chwałę, inni ponoszą klęskę, a jeszcze inni... giną. Na traktach wokół zamku dochodzi do serii brutalnych ataków. Niepokój wzbudzają nie tylko okaleczone zwłoki, ale i tajemnicze znaki oraz słowa wyryte na korze drzew. Plotki głoszą, że to nie sprawka człowieka, a mrocznych sił. Mawia się, że to demon słów - Titivillus. Kto zatem mu się przeciwstawi? Oczywiście nieustraszony, choć już trochę bardziej lubujący się w trybie osiadłym, brat Gotfryd oraz Jaksa i Lambert. Czy uda im się pokonać zło?
Kolejny średniowieczny kryminał spod pióra Grzegorza Wielgusa. I choć do "Pękniętej korony" miałam kilka zastrzeżeń i wręcz błagałam, by autor naprawił swoje błędy w kolejnej książce... tak do "Czarcich słów" nie mogę się przyczepić pod żadnym pozorem! Grzegorz Wielgus zadbał
o wierność szczegółów - zarówno jeśli chodzi o język jak i zachowania, codzienność, całą tę specyfikę średniowiecza. Poprzedniczka miała trochę błędów na tej płaszczyźnie. Cieszę się, że teraz gołym okiem widać, jak autor wziął sobie rady swoich czytelników do serca.
o wierność szczegółów - zarówno jeśli chodzi o język jak i zachowania, codzienność, całą tę specyfikę średniowiecza. Poprzedniczka miała trochę błędów na tej płaszczyźnie. Cieszę się, że teraz gołym okiem widać, jak autor wziął sobie rady swoich czytelników do serca.
Dla mnie - miłośniczki tajemnic, zagadek i wątków paranormalnych - lektura "Czarcich słów" była prawdziwą czytelniczą ucztą. Często bywa tak, że powieści, których ideą jest spore cofnięcie się
w czasie, zwyczajnie mnie nudzą, choć uwielbiam takie klimaty. Niewiele z nich potrafi mnie porządnie zaciekawić i sprawić, że nie będę mogła się od nich oderwać. Na szczęście akcja tej książki poprowadzona jest tak, by uczucie tajemnicy nie malało, a ciekawość z każdą stroną rosła coraz bardziej.
w czasie, zwyczajnie mnie nudzą, choć uwielbiam takie klimaty. Niewiele z nich potrafi mnie porządnie zaciekawić i sprawić, że nie będę mogła się od nich oderwać. Na szczęście akcja tej książki poprowadzona jest tak, by uczucie tajemnicy nie malało, a ciekawość z każdą stroną rosła coraz bardziej.
Choć główni bohaterowie to Ci, których już znamy, to dochodzi wielu innych, barwnych bohaterów zasługujących na uznanie. Jednak mnie najbardziej urzekło wykorzystanie pogłosek i ludowych wierzeń. Jestem zafascynowana wszelkim rodzajem potworów, duchów, demonów i tak dalej. Wystarczy więc wyobrazić sobie moje zadowolenie z tej książki, która daje sporą dawkę tego motywu. Nadaje to książce charakterystycznego klimatu grozy, który kocham. Książka jest relacją z dwóch perspektyw - tego, co dzieje się na zamku oraz dotyczącej przygód Gotfryda i jego przyjaciół, która zapewniała mi o wiele więcej radości. Dlatego gorąco polecam książkę miłośnikom literatury historycznej, kryminalnej oraz powieści z wątkami paranormalnymi
i pradawnych wierzeń. Będziecie zachwyceni. Grzegorz Wielgus to wschodząca gwiazda literatury polskiej.
i pradawnych wierzeń. Będziecie zachwyceni. Grzegorz Wielgus to wschodząca gwiazda literatury polskiej.
Brr nie dla mnie ksiązka.
OdpowiedzUsuńWpadnij i do mnie
www.natalia-i-jej-świat.pl
Raczej nie dla mnie, ale cieszę się, że Tobie się podobała. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. ;**
P.
Skusiłabym się, chętnie zapoznam się z ta książką !:)
OdpowiedzUsuń