wtorek, 12 lutego 2019

CO BY BYŁO GDYBY... ŚPIĄCA KRÓLEWNA SIĘ NIE OBUDZIŁA?



Wszyscy na to czekali. Smok został pokonany. Z oryginalnej wersji baśni wiemy, że księżniczkę może obudzić tylko pocałunek prawdziwej miłości. Książę, który pokonał smoka, czyni swoją powinność i po pocałunku... sam zasypia. Teraz już niemal wszyscy zapadli w wieczny sen, więc kto przyjdzie z pomocą? Co tu robić?! Los królestwa oczywiście spoczywa w rękach Aurory. Nie jest to jednak takie proste. Wszystkie działania kontroluje Diabolina, a sprawa wybudzenia ze snu szybko się komplikuje. Przed księżniczką bardzo trudne zadanie. Będzie musiała stawić czoła wielu przeciwnościom losu, ale i Diabolinie, która nie zawaha się podjąć drastycznych środków
i zawładnąć umysłem księżniczki, by odwieść ją od planu ratowania królestwa...

Czyj plan się powiedzie - Diaboliny czy Aurory? Jak zakończy się ta niewyrównana walka dobra ze złem? Czy nowa wersja baśni, tak jak i stara, zakończy się happy endem?

Chyba nie ma osoby, której nie zaintrygowałby opis tej świetnie zapowiadającej się serii, której ideą jest rekonstruowanie wszystkim znanych z dzieciństwa baśni. Po takie książki niektórzy sięgają z obawą. Jeszcze inni są przeszczęśliwi, mając szansę na powrót do ukochanych historii po wielu latach. A ja jestem hybrydą tych dwóch postaw, ale nigdy nie oprę się takim pomysłom. Nie jest dla mnie istotne, czy autor będzie czerpał na potęgę z pierwowzoru, czy będzie delikatnie opierał się na oryginale, a może stworzy alternatywną wersję. Zawsze będzie to coś świeżego, inny punkt widzenia i dowód na to, że wyobraźnia nie ma granic. Uwielbiam zaczytywać się
w nowych wersjach dobrze znanych baśni...

Choć początkowo nie potrafiłam wciągnąć się w historię, nie bardzo wiedziałam co z czym się je (a przecież to nie była aż tak skomplikowana baśń!), to z czasem w końcu udało mi się wsiąknąć na dobre. Poważnie. Ciągle coś się działo, autorce wielokrotnie udało się mnie zmylić. Momentami nie wiedziałam, kto jest dobry, a kto zły. Nie ma szans, by domyślić się, jakie zamiary mają postacie wykreowane przez autorkę. Biedna Aurora również nie wie, komu może wierzyć. Skoro nie może polegać na bliskich, czy może polegać na samej sobie? Niektóre postacie zostały wykreowane lepiej, a inne umiarkowanie dobrze. Przyznam, że brakowało mi zagłębienia
w psychologię postaci i większego wczucia się w to, co aktualnie ich spotyka, w emocje, jakie im towarzyszą. Zdecydowanie wyszłoby to na plus, gdyż byliby bardziej przyziemni.  No, ale to
w końcu książka dla dzieci i młodzieży - nie spodziewam się rozbudowania w tej kwestii. Najistotniejsze jest to, że książka wciąga i zaskakuje. Po znużeniu, które ogarnia na początku, przychodzi czas na potężne rozwinięcie akcji. 

"Dawno, dawno temu... we śnie. Mroczna baśń" to dobra książka dedykowana dzieciom
i młodzieży. Myślę, że te grupy wiekowe będą zachwycone, ale i trochę starsze osoby odnajdą
w niej coś dla siebie. To dobra pozycja, by powrócić do czasów beztroskiego dzieciństwa, ale i na nowo odkryć w sobie fajnego dzieciaka! Polecam. Spędzicie z nią kilka naprawdę fajnych wieczorów. 





3 komentarze:

  1. Odpuszczam :)
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie:
    Eli z https://czytamytu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. W sumie czemu nie. Fajnie opisałaś tę lekturę i może ja się skuszę w przeciwieństwie do poprzedniczki. Lubię takie eksperymenty.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam tę książkę i przyznam, że nie jest jakaś porywająca. Postacie są płytkie i nie poznajemy emocji jakie nimi targają. No moim zdaniem książka słaba niestety.

    OdpowiedzUsuń

Pisząc komentarz wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych.