piątek, 16 lutego 2018

CIĄGNIE SIĘ JAK ŻÓŁW - AŻ DO KOŃCA...




Szesnastoletnia Aza i jej przyjaciółka Daisy są u progu dorosłości. Niedługo obie nastolatki będą musiały zdecydować, czego tak naprawdę chcą od życia, podjąć decyzję jaką drogą pójdą. Nie jest to łatwe, gdy marzenia zdecydowanie wykraczają poza budżet, który można przeznaczyć na zdobycie wykształcenia. Gdy dowiadują się, że nagrodą za odnalezienie miliardera Rusella Picketta jest sto tysięcy dolarów - oczywiście nie wahają się zbyt długo. To może pomóc im spełnić największe marzenia! Wiadome jest jedno, trzeba spróbować, by później nie żałować. Postanawiają rozpocząć śledztwo i wykorzystać dawną znajomość z synem zaginionego miliardera. Aza stanie przed trudnym zadaniem, a towarzyszyć będą jej lęki i dręczące myśli, którym niełatwo uciec...

Johnie Greenie - co Ty mi zrobiłeś!? Po przeczytaniu "Gwiazd naszych wina" stałam się wielką fanką, zaś po "Żółwiach aż do końca" jestem tak strasznie rozczarowana, że chyba zaliczyłam właśnie książkowy dołek emocjonalny. Liczyłam na lekturę, przy której się popłaczę, ale tego nie dostałam. No cóż, bywa. Może tym razem zamysł był inny, więc ok. No, ale problem w tym, że nie wiem jaki był zamysł. Niby książka miała poruszać trudne tematy i być bardzo osobista, a ja... w tej całej nudzie i przeciętności w ogóle nie potrafiłam tego wychwycić. 

Książka niby napisana lekkim językiem, czyli całkiem przyjazny gest w kierunku młodzieży, ale oczywiście bohaterom zdarzają się teksty, które raczej z ust nastolatków raczej by nie padły. Choć tutaj jest to zdecydowanie mniej rażące w oczy niż w GNW. Cały sęk jest jednak w tym, że ja w tę książkę nie potrafiłam się w ogóle wczuć. Myślę, że to przez moje wygórowane oczekiwania. Ale czy to moja wina?! Autor sam sobie postawił poprzeczkę tak wysoko i powinien zrobić wszystko, by sprostać pragnieniom swoich fanów. 

Reasumując, po prostu się przyznaję, że książki raczej nie zrozumiałam, a jej przekaz w wielkiej części mi umknął i do mnie po prostu nie trafił tak jak powinien. Naprawdę wielka szkoda. Chciałam tę książkę polecać, chciałam się nią zachwycać, a tu klops! Przemieszanie kryminału
z powieścią psychologiczną nie wyszło jej na dobre. Za mało wątku kryminalnego, który właściwie stał się niepotrzebnym tłem, a dominacja tego, co dzieje się w jakże zagmatwanej psychice głównej bohaterki. Inni określili to jako "zmarnowany potencjał", a ja zgadzam się z tym całkowicie. Myślę, że gdyby autor określił się co do gatunku - wypadłoby to dużo ciekawiej. Oczekiwałam naprawdę czegoś dużo lepszego, a dostałam w sumie nudną i na pewno nie porywającą powieść dla młodzieży. Ta nowość to nic wybitnego, a przecież nie powinno tak być.

Za możliwość lektury dziękuję


9 komentarzy:

  1. Tytuł tej recenzji mnie rozbawił 😂
    Nie czytałam "Żółwi aż do końca", ale styl tego autora bardzo do mnie nie przemawia, więc raczej po nią nie sięgnę :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Haha, tytuł posta po prostu cudowny! :D
    Toleruję twórczość Greena, ale nie jestem jakąś ogromną fanką. Tytuł tej książki mnie ciekawi. Jeżeli ją znajdę w jakiejś bibliotece to może po nią sięgnę. ;)

    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja niestety jestem zawiedziona Greenem po całości. Bardzo podobała mi się "Gwiazd naszych wina" - jasne, to nie jest jakieś arcydzieło ale uważam że to na prawdę dobra młodzieżówka. Potem zabrałam się za "Szukając Alaski" i "Papierowe miasta"... DRAMAT. Kosmicznie nudne. Postanowiłam że zabiorę się za "Żółwie aż do końca" bo PODOBNO ta książka miała być lepsza. Okazuje się że niekoniecznie ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dużo sprzecznych opinii słyszę o tej książce, ale i tak chciałabym sie z nią zapoznać i wyrobić własne zdanie! :D

    OdpowiedzUsuń
  5. ja po GNW mam również słabość do tego autora i dlatego na pewno po nią sięgnę, żeby samej sprawdzić czy przypadnie mi do gustu czy podobnie jak Ty się nią rozczaruję :)
    poizdrawiam
    cherryladyreads.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. O tej książce słyszę same pochwały ochy i achy.. więc zdziwił mnie fakt, ze Tobie się nie spodobała ;)
    Spokojnie, ja po ksiązkę nie sięgnę ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ciekawy tytuł posta :) Czytałem parę recenzji tej książki i chciałem po nią sięgnąć, aby zobaczyć, na czym polega fenomen tego autora, ale chyba jednak sobie odpuszczę...

    OdpowiedzUsuń
  8. Czytałam i była ok. Nie świetna, nie zła. Po prostu ok.

    OdpowiedzUsuń

Pisząc komentarz wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych.