czwartek, 7 grudnia 2017

MIAŁO NIEŹLE STRASZYĆ I CO Z TEGO WYSZŁO?





Staniek był małym chłopcem, gdy doszło do wydarzeń, które sporządziły mu traumę do końca życia. Okropności, które widział, gdy był dzieckiem, przerażenie, które towarzyszyło mu każdego dnia w okresie dorastania, niespodziewanie powraca. Po śmierci żony, którą Stanisław kochał całym sercem, pozostała pustka, której nie sposób czymkolwiek wypełnić. Po 47 lat małżeństwa zostaje sam. A właściwie sam ze swoim szaleństwem. Koszmar z dzieciństwa znów daje o sobie znać i nic nie jest już zwyczajne. Odległe wspomnienia z czasów II wojny światowej, kiedy to był świadkiem dokonywania rzezi na Żydach, wywołują w sercu Stanisława wręcz przeszywający ból, ale z bólem przychodzi coś jeszcze…

 Czy starszy, zreumatyzowany człowiek zdoła przeciwstawić się złu w jego najczystszej
i najbardziej wyrafinowanej postaci? Czy mężczyźnie uda się pokonać czyhają cena niego za każdym rogiem szaleństwo? Będzie na tyle silny, by wygrać tę nierówną walkę ze złem?
„Szaleństwo przychodzi nocą” to debiut Grzegorza Gajka. Połączenie literatury grozy i powieści psychologicznej z elementami historii i szczyptą fantastyki. To opowieść o dzieciństwie, starości, traumie, bolesnych wspomnieniach, dręczących ludzi potworach i szaleństwie, które tylko czego na to, by ktoś się w nim pogrążył. Jest to też jednak historia o stracie i radzeniu sobie z nią.
O samotności, której człowiek nie jest w stanie uciec.

Wydawało mi się, że lektura będzie niezwykle pochłaniająca i pasjonująca. Niestety, mnie nie urzekła. Powieść była nadzwyczajnie trudna w odbiorze, choć nie zapowiadało się na to. Zdziwiłam się, że książka tak krótka może być tak zawiła, niejasna, męcząca i ani trochę straszna. Czas przy tej książki dłużył mi się niesamowicie. Nie bałam się ani przez moment. Nie można mi zarzucić, że do tej książki nie stworzyłam sobie klimatu. Tylko czekałam aż nastanie noc, by móc zasiąść przy wręcz mikroskopijnej strudze światła wraz z „Szaleństwo przychodzi nocą”. Na nic się to zdało. W ogóle nie odczułam klimatu powieści grozy, autor bardzo słabo skupił się na wykreowaniu miejsc, w których rozgrywa się akcja książki. Bardziej skupił się na psychice bohaterów, ich stanach i emocjach. Z jednej strony to dobrze, że bohaterowie grają w powieści główne skrzypce, ale nie powiem, że nie brakowało mi dokładniejszych opisów otoczenia. Bardzo cenię to w książkach – lubię poczuć się tak, jakbym towarzyszyła bohaterom w ich wędrówkach, przygodach. Doskonale rozumiem, że historia zawarta w tej pozycji miała być owiana tajemnicą. Wiadomo, że w takim przypadku nie za bardzo można rozkręcać akcję. Jednak według mnie Grzegorz Gajek trochę przesadził i mógł choć odrobinę podkręcić tempo fabuły.


„Szaleństwo przychodzi nocą” niestety mnie nie porwało. Bardzo żałuję, liczyłam, że będzie to lektura, która zmrozi krew w żyłach, sprawi, że nie będę mogła zasnąć, będzie powodem sennych koszmarów. Uwielbiam dawać szansę polskim autorom, ale tym razem nie byłam zadowolona
z wyboru. Książka może być natomiast dobrym wyborem dla fanów książek trudniejszych, w które trzeba się zaangażować, czytać z wielką uwagą. Z pewnością nie jest to zwyczajny horror. Jeśli zdecydujecie się dać szansę tej powieści - na pewno się o tym przekonacie. Mam nadzieję, że bardziej zaangażujecie się w lekturę i wystraszy was ona porządnie!



Recenzja powstała we współpracy z portalem Sztukater

10 komentarzy:

  1. Od lat szukam dobrego horroru, takiego który na prawdę robiłby z mózgu masło podczas czytania. Chciałabym trafić na horror który na prawdę jest straszny a nie po prostu obrzydliwy i brutalny. Poszukiwania trwają ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawa jestem czy znajdziesz ;) Ja swojego ideału chyba też jeszcze nie znalazłam. Większość wtórna, bądź tak jak piszesz- obrzydliwa. Temat weird fiction aktualnie sobie przyswajam i tutaj jest jakby trochę lepiej. Jak się mocniej wgryzę to wyciągnę wnioski :D

      Usuń
  2. Koniecznie muszę się przekonać jak to jest z tą książką bo twórczość p.Gajka bardzo lubię :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cóż, skoro nie polecasz, nie będę brać jej pod uwagę. Mój portfel na pewno się z tego ucieszy 😉

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie nadaję się do czytania książek, w które trzeba się zaangażować. Póki co angażuje mnie moja rodzina, a książki czytam lekkie i przyjemne.

    OdpowiedzUsuń
  5. Podoba mi się okładka i opis, szkoda, że nie wywarła na Tobie dużego wrażenia :(

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten gatunek to raczej nie moja liga. Wolę już obejrzeć horror czy czytać :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Niestety jakoś mnie nie zainteresowała...

    OdpowiedzUsuń

Pisząc komentarz wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych.