Miranda jest fotografką przyrody, która została wysłana na Wyspy Farallońskie, by wypełnić zawodową misję. Jej zadaniem jest robienie zdjęć ukazujących piękno wysp. Okazało się, że wszystko jest inne, niż Miranda sobie wyobrażała. Wyspy są dużo mniejsze i dziwniejsze. To maleńki, zatopiony w wodzie łańcuch górski. Miejsce nazywane dawniej Wyspami Umarłych. Farallon Południowo- Wschodni mierzy niecały trzy kilometry kwadratowe, a pozostałe wysepki są ostre, nagie, potrzaskane, zdradziecko kruche.Wyspę zamieszkuje sześć osób - wykluczając Mirandę. To nieco ekscentryczni naukowcy, zajmujący się badaniami miejscowych gatunków zwierząt.
Niedługo po przybyciu na wyspę Miranda zostaje zaatakowana przez jednego z mieszkańców. Kilka dni później jej prześladowca zostaje odnaleziony martwy, a to nie koniec dziwnych, mniej lub bardziej przypadkowych, wydarzeń. Pojawiają się kolejne akty przemocy, mieszkańcy Wysp przestają sobie ufać, aż roi się od wzajemnych podejrzeń. Mimo to, dziewczyna niezwykle przywiązuje się do tego miejsca. Zachwyt nad krajobrazem, uroki Wysp i krążące legendy niesłychanie fascynują Mirandę - na tyle, że mimo podejrzanych wydarzeń, nie chce opuścić Wysp Umarłych.
Czy Miranda jest tu bezpieczna? Czy coś czyha na mieszkańców Wysp?
"Jestem świadoma tego, że od
początku swego istnienia fotografia była mocno powiązana z umarłymi. A
może raczej z nieumarłymi. Często mówi się, że duchy ujawniają się na
kliszy - niewidoczne dla ludzkiego oka, objawiają się dopiero później, w
ciemni. Sama widziałam niektóre z tych ujęć. Ulotne, blade kształty.
Sylwetki, których nie można wyjaśniać otwarciem przesłony czy
ekspozycją. Rozmyte postaci w kącie pustego pokoju."
Nie lubię czytać wychwalanych przez wszystkich powieści z prostego powodu. Im więcej dobrych opinii, tym bardziej wygórowane są moje oczekiwania względem nich. Zwykle lektura okazuje się zwyczajną klapą, gdyż mówiąc wprost - napalę się na coś niesamowitego, a dostaję albo coś tak cienkiego, że mam dosyć już od pierwszej strony. Ewentualnie w najlepszym wypadku - przeczytam, ale bez większego szału, bardziej pozytywnych emocji. Jak było w przypadku "Strażników światła"?
Według mnie ktoś nieźle "pojechał po bandzie" określając tę powieść spektaklem grozy. Przyznaję, że podczas czytania w nocy udało mi się raz trafić na taki moment, po którym powiedziałam sobie - "Dość, koniec na dziś, wrócę do tego rano. Czytanie tego w nocy nie jest dobrym pomysłem ". A co okazało się rano? Na kolejnej stronie nie było już ani śladu grozy...ani na żadnej kolejnej...
Bardzo, ale to bardzo rozczarowałam się grozą w powieści "Strażnicy światła". Wyspy Umarłych, prawie całkowicie wyludniona wyspa z mrocznymi legendami - w głowie sam pisze się scenariusz do upiornych wydarzeń, które mogłyby się tam rozgrywać, prawda? Uważam, że autorka miała świetny pomysł, ale potencjał nie został wykorzystany.
A co podobało mi się w tej książce? Szczegółowe opisy przyrody (z czasem jednak nużące), ciekawostki ze świata zwierząt i roślin, przenikliwy chłód emanujący z powieści na kilometr.
W chwili czytania czuje się charakterystyczny klimat tego miejsca. Zimno, wilgoć, zapachy - ta książka działa na wyobraźnię i zmysły. To mnie w niej najbardziej urzekło, a jednocześnie najbardziej irytowało. Dlaczego? Przedzierając się przez te precyzyjne opisy, próbowałam po prostu doszukać się szczypty akcji.
Podsumowując, "Strażnicy światła" to dość dobry debiut. Powtarzam, tylko i wyłącznie dobry debiut. Nie wywarł na mnie ogromnego wrażenia. Uważam, że Abby Geni powinna jednak wprowadzić nieco więcej dialogów, by fabuła powieści była mniej nużąca, a bardziej dynamiczna. Nie każdy lubi być zalewany opisami przyrody itp. Mimo że sama nie mam z tym większego problemu to pod koniec książki czułam się strasznie przytłoczona i łapałam się na przysypianiu nad książka kilka razy - serio. Niemniej jednak, sądzę, że jest to książka warta uwagi szczególnie dla osób zakochanych w wyjątkowych krajobrazach, miłośników przyrody, czytelników spragnionych ciekawostek biologicznych.
Za możliwość lektury dziękuję
KSIĄŻKĘ ZNAJDZIESZ TUTAJ
Zarys fabuły przedstawiony w Twojej recenzji wydaje się nader ciekawy. Aczkolwiek nie wiem czy po książkę sięgnę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
zakladkadoksiazek.pl
Również byłam nią znuzona i przez cały czas czekałam aż zacznie się dziać coś naprawdę ciekawego.
OdpowiedzUsuńKsiążka trochę mnie zaciekawiła, ale jednak jest wiele ciekawszych książek, które mogę w tym czasie przeczytać, więc zrezygnuję.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
http://sunny-snowflake.blogspot.com/
Książka mnie trochę zaintrygowała, jak zobaczyłam ją w zapowiedziach, ale teraz mam wrażenie, że to nic specjalnego :/
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy post :)
Dziękuję, że ustrzegłaś mnie przed tą książką ;) Myślałam intensywnie nad jej zakupem, ale teraz wiem, że nie warto. Może kiedyś wypożyczę ją z biblioteki, albo nadarzy się okazja kupienia jej za grosze.
OdpowiedzUsuń