poniedziałek, 26 sierpnia 2019

"ZBRODNIA PO IRLANDZKU", CZYLI OPOWIEŚĆ O JANUSZACH I GRAŻYNACH




Biuro podróży "Hej Wakacje" pierwszy raz w swojej działalności organizuje wycieczkę do Irlandii.
I oczywiście nikt nie jest chętny, by wyruszyć w tę podróż. Przecież teraz na topie są wycieczki egzotyczne, modny szlak Hrabiego Draculi, czy inne Czarnobyle. Kto by chciał jechać do Irlandii?! No więc właściciel biura umoczył tyłek na tym pomyśle... Trzeba  jakoś naprawić szkody...
W biurze podróży wpadają na pomysł, by zorganizować konkurs, w którym do wygrania będzie oczywiście.. wycieczka do Irlandii! Zwycięzcom wydaje się, że będzie to podróż ich życia. Nie wiedzą jeszcze, że pilot ich wycieczki to alkoholik, który nie ma pojęcia o kraju, do którego jedzie i został wybrany na to stanowisko na zasadzie łapanki. Jednak z czasem "wycieczkowiczów" jest coraz mniej - co jest zasługą dziwnych i absurdalnych zgonów... Pilot Tomasz musi sprawdzić się w całkowicie nowej roli. Czy podoła zadaniu?


Właśnie planuję swoje pierwsze w życiu wakacje z biurem podróży. Nie możecie sobie wyobrazić, jak z tego powodu, dziwnie było mi czytać tę książkę. Te wszystkie obawy, które we mnie siedzą przed wpłaceniem pieniążków, niepokój o zachowanie ludzi i przede wszystkim to, czy będę zadowolona i nie będzie żadnych ukrytych niedogodnień. Ach...


No i z tymi wszystkimi myślami, przebierając w ofertach różnych biur podróży, jestem i ja... ze "Zbrodnią po Irlandzku" Aleksandry Rumin. Przerażona, a jednocześnie ubawiona po pachy - momentami rzecz jasna! Trzeba przyznać, że ośmieszenie Polaków- turystów, udało się Aleksandrze idealnie. Znajdziecie w tej powieści wszystkie zachowania, które wzbudzają nie tylko śmiech, niedowierzanie, czy zawstydzenie za własny naród, ale i te tak głupie, że aż wołają
o pomstę do nieba. Pełno tu wariatów, głupoli, ale i tych, którzy ze swoim ego nie mieszczą się w drzwiach. Czyli wiecie - wachlarz typowego polactwa-cebulactwa. Ale bohaterowie to postacie niezwykle barwne i działające na wyobraznie tak mocno, że gdybym tylko potrafiła zrobiłabym karykaturę każdego z nich. Janusze i Grażyny, Karyny i Sebiksy  polskiej turystyki. Brakowało mi tu tylko madki z "bombelkiem". Wtedy byłby to cały poczet wieśniactwa polskiego. ;) 


Nie jest to jednak książka, która ma obrazić. To o tyle dobrze skonstruowana satyra, że tych postaci nie da się nie lubić. No może poza Baronową Raszplą, która uważa się niemalże za Elżbietę II - ba, nawet lepiej. Jednak jest to postać tak przekomiczna, że bez niej nie byłoby 'Zbrodni po Irlandzku".

Wielkie brawa dla Aleksandry Rumin. Już "Zbrodnia i karaś" była udaną komedią kryminalną, natomiast "Zbrodnia po Irlandzku" to komediowy majstersztyk. Jak wspomniałam, ta książka na swój sposób przeraża, ale i bawi. Mam nadzieję, że Ci którzy sięgną po tę pozycję i odnajdą w niej swoje urlopowe zachowanie, zmienią się! Poleciłam już tę książkę wszystkim żądnym przygód
i wypraw, których znam. Teraz pora na Was. Polecam gorąco. To kawał dobrej rozrywki napisanej lekkim i przystępnym językiem. Tylko może nie czytajcie przed zorganizowaną wycieczką.. :) A z resztą - róbcie to na własne ryzyko! A na koniec życzę Wam, abyście nigdy nie trafili do biura podróży "Hej wakacje" bo nie wyjdziecie z tego cało...

2 komentarze:

  1. Czytałam już wiele dobrego o tej książce, ale jakoś do mnie nie przemawia.
    Pozdrawiam. ;**

    P.

    https://zycie-wsrod-ksiazekk.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. "Zbrodnia i Karaś" rozbawiła mnie. Tę nowość miałam w planach, ale nie wyszło. Kiedyś na pewno bedę chciała przeczytać.

    OdpowiedzUsuń

Pisząc komentarz wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych.