wtorek, 27 marca 2018

KIEDYŚ STRASZYŁA, A TERAZ...?




Pewien dom na wzgórzu nie cieszy się dobrą sławą. Krążą pogłoski o tym, że miejsce jest nawiedzone. Mieszkańcy miasteczka nawet się tam nie zbliżają. Poza pewną dwójką - małżeństwem, które opiekuje się posiadłością, ale przebywają tam tylko w dzień, gdyż uważają, że nocą jest tam zbyt niebezpiecznie. Badacz zjawisk paranormalnych, doktor Montague, zaprasza do dworku trójkę młodych ludzi. Luke'a, który jest przyszłym spadkobiercą domu oraz Theodorę
i Eleanor. To one doświadczyły w przeszłości paranormalnych przeżyć, więc mężczyzna jest przekonany, że będzie to atutem jego pracy badawczej na temat okultyzmu i zjawisk paranormalnych. Z czasem okazuje się, że plotki, które dotyczyły nawiedzenia, są prawdziwe. Początkowo cała czwórka doświadcza jedynie niepokojących odgłosów, zamykających się samoistnie drzwi, ale jest coraz gorzej. Pojawiają się przywidzenia, robi się naprawdę niebezpiecznie. Dom gromadzi siły, by uderzyć w tymczasowych lokatorów z olbrzymią mocą...

"Nawiedzony dom na wzgórzu" jest podstawą dla wszystkich współczesnych horrorów. Należy do najważniejszej grozy wszech czasów. Doczekał się dwóch ekranizacji, a już niedługo ukaże się serial od Netflixa. Nie da się jednak ukryć, że czasy jego świetności już przeminęły. Nie ma szans, by ten horror straszył fanów gatunku, a nawet czytelników, którzy dopiero przygodę z grozą chcieliby rozpocząć. Jednak w czytaniu "Nawiedzonego domu na wzgórzu" raczej już nie chodzi o to, by umierać ze strachu, a raczej poznać historię, od której wszystko się zaczęło, która dała początek, była inspiracją twórców grozy - zarówno w literaturze jak i filmie. 

Jestem ogromną fanką horroru w przeróżnych formach i choć uwielbiam się bać, a od książki Shirley Jackson tego nie dostałam, to jestem bardzo zadowolona z lektury. Przede wszystkim bardzo przypadł mi do gustu sposób pisania - z jednej strony bardzo lekki, ale z drugiej niekoniecznie, troszkę starodawny (i bardzo dobrze!) . Książki nie czytało mi się szybko, wręcz przeciwnie. Ciągnęła się i ciągnęła, choć przecież ilość stron nie jest tak duża. Ale mimo to wcale mi się nie dłużyła. Każdą stronę "Nawiedzonego domu na wzgórzu" czyta się z zainteresowaniem. Autorka nie wyjawia wszystkiego od razu. Tworzy klimat skrzypieniem podłogi, cichymi odgłosami, dźwiękami zamykających się drzwi. Mimo że momentami książka przyprawia o niepokój to nie mrozi krwi w żyłach. Miłośnikom "jumpscare'ów" raczej nie jest warta polecenia, ale tym, którzy są fanami intrygującego klimatu, mrocznych tajemnic - jak najbardziej.

W tej książce wszystko jest tak dobrze nam znane, a jednocześnie tak specyficzne... Reasumując - polecam ze względu na język, którym jest napisana i na klimat, który udało się stworzyć autorce. Czytanie tej książki to przygoda, która na długo pozostaje w pamięci. To książka, której czytelnik całkowicie nieświadomie zaczyna bawić się w detektywa. Nie mogę doczekać się sięgnięcia po kolejną powieść Shirley Jackson. Klucz do strasznego dworu już dostałam...

Za możliwość lektury dziękuję Wydawnictwu Replika




2 komentarze:

  1. Zachęciłaś mnie do sięgnięcia po tę książkę :) Zrobię to raczej dopiero po maturze, ponieważ cierpię na ciągły deficyt czasu :/

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie jestem wielką fanką tego typu książek. Może kiedyś się to zmieni.

    OdpowiedzUsuń

Pisząc komentarz wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych.