czwartek, 28 września 2017

ROMANS Z... TRUPIM ODOREM W TLE?! CO?!





Świat opanowały zombie. Gdzie się nie obejrzysz tam te wstrętne kreatury. A wśród nich bardzo wyjątkowy zombie - R. Mimo że nie pamięta już swojej przeszłości i jest  pozornie zwyczajnym zombie, który pragnie zaspokoić swoje żądze - to jest pospolity tylko do czasu. Gdy w jego życiu pojawia się Julie wszystko diametralnie się zmienia. R nie jest już tym samym R. Zakochuje się
w dziewczynie z krwi i kości, dba o nią, pragnie, by niczego jej nie brakowało i była bezpieczna. Wraz z pojawieniem się Julie rozkwita w nim życie. Dziewczyna jest dla niego promykiem światła
i choć jego serca od dawna przestało bić, w jego wnętrzu rozkwita życie. Co z tego wyniknie? Czy możliwa jest miłość między zombie a istotą ludzką?

Nie sposób ubrać w słowa tego, jak wielkim zaskoczeniem była dla mnie książka "Wiecznie żywy". Najpierw myślałam, że będzie to ciekawy romans, później, że to fajna komedia - wiecie, takie zombie na wesoło, a jeszcze później, że to powieść filozoficzna, a zombie to tylko przykrywka.
W rezultacie nie potrafię zaszufladkować tej książki do jednego gatunku, naprawdę sprawa mi to wielką trudność. Nie spodziewałam się, że romans, gdzie zombie grają główne skrzypce, może być tak mądry i nieść ze sobą naprawdę ważne treści - ale nie jest to aż tak widoczne na pierwszy rzut oka. Na szczęście nie mamy tu wątku tylko i wyłącznie miłosnego. Początkowo autor tworzy dla swojej powieści dość mroczną i krwawą otoczkę, ale później wygrywa miłość. Trochę szkoda, że nie było bardziej obrzydliwie, ale skoro nie taki był zamysł autora - rozumiem. Przez całą powieść odczuwałam jednak nieodparte wrażenie, że bohaterowie książki są bardzo nijacy, wręcz nudni i papierowi. Z jednej strony w R wszystko budzi się do życia, jego organizm walczy
z najpiękniejszym uczuciem na świecie, a z drugiej jest taki bezbarwny, wręcz płytki. Julie też nie zyskała mojej sympatii. Może problem jest w tym, że autor za mało skupił się na psychice bohaterów, ich przeżyciach, przemyśleniach, a bardziej na wszystkim dookoła. Mimo to potrafiłam w tej książce odnaleźć coś mądrego. Jak? Całokształt powieści, jej przekaz i ukryte dno - w tym jest magia.

Podsumowując, jeśli chodzi o tę książkę to mam mieszane uczucia. Niby mi się podobała, niby było fajnie i naprawdę inteligentnie, a jednak czegoś zabrakło. Może zabrakło życia w książce
o zombie?! Mogło być i tak. Uważam jednak, że tę lekturę warto polecić.  Może i nie zachwyca wartką akcją, wspaniałymi bohaterami, ale ma w sobie to coś. Serio. Sięgnijcie, by to sprawdzić. Ja nie mogę doczekać się już drugiego tomu. Mam nadzieję, że autor da mi to, czego tak bardzo zabrakło mi w "Wiecznie żywym".

Za możliwość lektury dziękuję Wydawnictwu Replika

12 komentarzy:

  1. Coś mi się kojarzy, że oglądałam taki film, ale ręki sobie nie dam uciąć 😀

    OdpowiedzUsuń
  2. Wydaje mi się, że widziałam film, który opierał się na podobnym (lub może nawet tym samym) motywie, ale za nic w świecie nie mogę sobie przypomnieć jego tytułu :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Raczej nie czytam takich książek :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam zombiaki! :) I myślę, że ta książka sprawiłaby mi wiele radości :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Oglądałam fragmenty filmu i o dziwo mi się spodobał ;) Może kiedyś chwycę za książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeszcze nie czytałam żadnej książki o zombie. Chyba muszę to wreszcie zmienić :D

    OdpowiedzUsuń
  7. W sumie gdyby nie zombie to bym brała w ciemno, ale niestety jakoś nie pałam sympatią do zombie :P

    OdpowiedzUsuń
  8. Czyżbym oglądała ten film? Może również też dam szansę książce :P

    OdpowiedzUsuń
  9. To skrajnie nie moje klimaty, więc jak narazie podziękuję :(

    OdpowiedzUsuń
  10. Jakoś sobie tego nie wyobrażam. Romans i zombie w jednej książce? To chyba nie dla mnie xD
    Pozdrawiam :P

    OdpowiedzUsuń

Pisząc komentarz wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych.